Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Znany rosyjski historyk skazany. Rzekomo za pedofilię

Rosyjski sąd uznał historyka Jurija Dmitrijewa za winnego nadużyć seksualnych wobec przybranej córki. Skazał go na trzy i pół roku więzienia. Rosyjski sąd uznał historyka Jurija Dmitrijewa za winnego nadużyć seksualnych wobec przybranej córki. Skazał go na trzy i pół roku więzienia. Anton Vaganov / Reuters / Forum
Jurij Dmitrijew nigdy nie przyznał się do winy, a dowody w jego sprawie różni eksperci różnie interpretowali. Mimo wątpliwości został skazany na trzy i pół roku więzienia.

Jurij Dmitrijew, prezes karelskiego oddziału stowarzyszenia Memoriał, badającego historię, propagującego wiedzę o ofiarach represji radzieckich i zajmującego się ochroną praw człowieka w krajach byłego ZSRR, został dziś skazany na trzy i pół roku więzienia, mimo że uniewinniono go od większości zarzutów. Sprawa trwała ponad trzy lata i toczyła się za zamkniętymi drzwiami.

Czytaj też: Ołeh Sencow o tym, jak reżim dusi Ukraińców i Rosjan

Dmitrijew. Rozbieżne opinie ekspertów

64-letni historyk po raz pierwszy został zatrzymany w 2016 r. po anonimowym donosie. Choć to niezgodne z prawem, wszczęto postępowanie karne. Mężczyznę oskarżono o tworzenie pornografii dziecięcej i molestowanie osoby poniżej 12. roku życia. Za dowód posłużyły zdjęcia córki adoptowanej przez Dmitrijewa i jego żonę. Jakby tego było mało, w domu historyka znaleziono niesprawną broń. Miał co prawda pozwolenie, ale prokuratura uznała, że przechowuje ją niezgodnie z prawem.

Z dwustu fotografii zabezpieczonych na komputerze Dmitrijewa do sprawy dołączono dziewięć. Widać na nich dziewczynkę w fotelu albo leżącą na tapczanie tak, że jej krocze jest na pierwszym planie. Historyk wyjaśniał, że część zdjęć wykonał na prośbę trzyletniej wówczas córki – wróciła znad morza, chciała uwiecznić swą opaleniznę. Rok później mężczyzna zrobił zdjęcia, gdy córka uskarżała się na ból. Dmitrijew uznał, że nie jest to zapalenie wyrostka robaczkowego i można zaczekać z wizytą u lekarza do rana, ale na wszelki wypadek zrobił zdjęcia, by nikt nie próbował mu wmówić, że coś przegapił.

Reklama