Komisarz ds. handlu Phil Hogan oficjalnie złożył dymisję w środę wieczorem, a tuż potem przyjęła ją szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. To koniec ciągnącej się od ponad tygodnia „golfgate”, czyli skandalu wokół przyjęcia na 81 osób (m.in. polityków i wysokich urzędników państwowych) w irlandzkim klubie golfowym z naruszeniem obostrzeń epidemicznych. Udział w imprezie już w zeszłym tygodniu doprowadził do dymisji ministra rolnictwa Irlandii Dary′ego Calleary’ego, a na odejście Hogana publicznie mocno naciskał rząd, w tym wicepremier Leo Varadkar szefujący Fine Gael, partii Hogana. Jednak dymisję członka KE może zarządzić tylko jej szefowa (albo może o niej zdecydować sam).
Czytaj też: Przed nami jesień z Covid-19. Na co i kiedy się szczepić?
Czy Irlandia utrzyma tekę w KE?
Hogan najpierw przepraszał, zarazem tłumacząc, że wprowadzano go w błąd: feralne przyjęcie miało się trzymać rygorów. Z kolejnych jego wywiadów i wyjaśnień irlandzkie media wyciągnęły jednak więcej przykładów naciągania zasad, w tym skrócenie o jeden dzień dwutygodniowej kwarantanny po powrocie do kraju. Ostatecznie Hogan – zastrzegając, że nie złamał prawa, ale niewystarczająco trzymał się wskazówek – ogłosił, że jego obecność w gronie unijnych komisarzy prowadziłaby do szkodliwego rozpraszania uwagi. Sprawa, która z punktu widzenia niemałej części krajów wspólnoty nie wydawała się aż tak gardłowa, została opłacona dymisją głównie ze względu na gorącą wewnątrzirlandzką debatę o równości wobec zasad obowiązujących elity polityczne oraz zwykłych obywateli.