W niedzielę w 100-tysięcznym mieście Kenosha w stanie Wisconsin ofiarą policyjnej przemocy padł 29-letni czarnoskóry Jacob Blake. Na nagraniu przypadkowego świadka widać, jak Blake okrąża swój samochód, mając za sobą białych policjantów idących z wyciągniętymi w jego kierunku pistoletami, otwiera drzwi wozu i pochyla się. Rozlegają się strzały, po których mężczyzna osuwa się na ziemię. Słychać krzyki. W samochodzie, jak się okazało, było troje dzieci Blake′a. Został trafiony siedmioma kulami w brzuch i kręgosłup. Przeżył, ale został sparaliżowany od pasa w dół, zapewne na zawsze.
Czytaj też: Ameryka w płomieniach po zabójstwie w Minneapolis
Rasizm i brutalność amerykańskiej policji
Policja zaapelowała, by pochopnie nie przesądzać o winie funkcjonariuszy, bo na razie jedynym głównym dowodem jest nagranie. Przyczyna strzelaniny nie jest jasna. Adwokat rodziny Blake′a poinformował, że mężczyzna chwilę wcześniej próbował rozdzielić walczące kobiety. Świadek filmujący zajście powiedział, że sekundy przed strzałami usłyszał policjanta krzyczącego do Blake′a: „Rzuć nóż!”. Nóż znaleziono na podłodze samochodu pod kierownicą. Świadek nie widział go w ręku Blake′a. Według departamentu policji w Kenoshy funkcjonariusze próbowali najpierw obezwładnić go paralizatorem, a gdy to się nie udało, jeden z nich – Rusten Shesky – zaczął strzelać. Nie postawiono mu żadnych zarzutów, tylko zawieszono w czynnościach. Policjanci nie mieli w uniformach kamer, które zarejestrowałyby zdarzenie, chociaż w niektórych departamentach są one obowiązkowe.
Władze nie wyjaśniają, dlaczego właściwie użyto broni – nie twierdzą, by Blake zagrażał komuś nożem, sugerują tylko, że stawiał opór przy aresztowaniu.