Trwa czwarty tydzień protestów na Białorusi. Są może mniej liczne niż przed tygodniem, kiedy w Mińsku manifestowało 250 tys. osób, ale te 100 tys. to i tak duża siła. Tymczasem politycznie nie dokonała się istotna zmiana. Sytuacja zatrzymała się w miejscu. Aleksandr Łukaszenka pełni swój urząd i tylko stara się skuteczniej zneutralizować opozycję. W kraju i na wolności znajduje się tylko jedna członkini prezydium powołanej przez opozycję Rady Koordynacyjnej: noblistka Swietłana Aleksijewicz. Ale i do jej mieszkania próbowano się dobierać.
Kalesnikawa w areszcie
Kilka dni temu zniknęła Maryja Kalesnikawa, prawa ręka Swiatłany Cichanouskiej. Przez te dni i godziny nie było pewności, gdzie się podziewa i co się z nią dzieje. Z Mińska dochodziły sprzeczne informacje: że wyjechała na Ukrainę lub została zatrzymana. Sprawa była bulwersująca, także Bruksela zwróciła się do władz Białorusi o wyjaśnienie, co się stało z opozycjonistką.
Dziś nareszcie się wyjaśniło, że Kalesnikawa została umieszczona w areszcie w Mińsku, gdy udaremniła próbę wywiezienia jej za granicę przez służby. Podarła paszport, wydostała się przez okno z samochodu, oświadczyła, że nie pojedzie ani do Kijowa, ani do Wiednia, choć bilet był przygotowany. A wszystko to działo się na białorusko-ukraińskiej granicy, w strefie niczyjej. Sceny jak z filmu, ale to się naprawdę dzieje w środku Europy. No, prawie w środku.
Teraz wytoczono przeciw niej postępowanie karne o próbę przewrotu.