Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

„Pieniądze za praworządność”? Unia nas grilluje

Mateusz Morawiecki w Brukseli, 21 lutego 2020 r. Mateusz Morawiecki w Brukseli, 21 lutego 2020 r. Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Unia spowalnia niszczenie państwa prawa w Polsce. Ale brak jej narzędzi, a czasem determinacji, by mocniej wcisnąć hamulec. Reguła „fundusze za praworządność” też będzie ułomna.

Komisja Europejska już w grudniu 2017 r. wszczęła postępowanie z art. 7 wobec Polski, nazywane jeszcze wówczas „opcją nuklearną”. Z kolei w lipcu 2018 r. podjęła postępowanie przeciwnaruszeniowe (z finałem w TSUE) w sprawie czystki emerytalnej w Sądzie Najwyższym. Z sukcesem rozpychając dotychczasową interpretację traktatów, broniła niezawisłości sędziów krajowych jako unijnych, czyli zasługujących na ochronę UE.

Sporom o praworządność towarzyszyło dziesięć rezolucji o Polsce, a także trwające od ponad dwóch lat przymiarki do wprowadzenia zasady „fundusze za praworządność”. Straty wizerunkowe są ogromne, a jednocześnie – jak to ujęła wiceszefowa Komisji Vera Jourova – autorom traktatów najwyraźniej zabrakło wyobraźni przy tworzeniu przepisów o obronie państwa prawa.

Postępowanie, czyli grillowanie z art. 7

Niemiecka prezydencja wprowadziła do programu dzisiejszej Rady UE informację o Polsce i Węgrzech w kontekście art. 7, ale ta procedura polega już głównie na próbach zawstydzania i presji politycznej, jak się okazało, raczej nieskutecznych. Do sięgnięcia po sankcje (jedną z opcji jest zawieszenie prawa głosu) trzeba by jednomyślnej zgody pozostałych krajów UE, a to nieosiągalne. I to nie tylko ze względu na wzajemne wetowanie takich wniosków przez Warszawę i Budapeszt, bo takiej eskalacji byłaby przeciwna także spora grupa innych państw.

Reklama