Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Mimo choroby Trump wciąż niereformowalny

W niedzielę telewidzowie w całej Ameryce ze zdumieniem ujrzeli, jak Trump wyjeżdża swoim opancerzonym samochodem ze szpitala wojskowego Walter Reed pod Waszyngtonem i zza kuloodpornej szyby pozdrawia swoich fanów wiwatujących na jego cześć na ulicy. W niedzielę telewidzowie w całej Ameryce ze zdumieniem ujrzeli, jak Trump wyjeżdża swoim opancerzonym samochodem ze szpitala wojskowego Walter Reed pod Waszyngtonem i zza kuloodpornej szyby pozdrawia swoich fanów wiwatujących na jego cześć na ulicy. Cheriss May / Reuters / Forum
Zakażony Donald Trump zatweetował ze szpitala, że „wiele się nauczył” na temat choroby, ale czuje się doskonale i ma nadzieję wkrótce wrócić do Białego Domu. Jego zachowanie wskazuje, że nie wyciągnął wniosków ze swego doświadczenia.

W niedzielę telewidzowie w całej Ameryce ze zdumieniem ujrzeli, jak Trump wyjeżdża swoim opancerzonym samochodem ze szpitala wojskowego Walter Reed pod Waszyngtonem i zza kuloodpornej szyby pozdrawia fanów wiwatujących na jego cześć na ulicy. Wóz wkrótce zawrócił do szpitala. Lekarze powiedzieli, że wyprawa była „szaleństwem”. Zwraca się uwagę, że niezależnie od zagrożenia własnego zdrowia Trump naraził także zdrowie swoich agentów Secret Service, gdyż samochód, w którym mu towarzyszyli, był hermetycznie zamknięty – zabezpieczony w ten sposób przed atakiem broni chemicznej. Co najmniej jeden ochroniarz powiedział, że to, co zrobił prezydent, było „lekkomyślne i nieodpowiedzialne”. Agenci ochrony już wcześniej skarżyli się mediom, mówiąc – anonimowo – że Trump „zupełnie o nich nie dba”.

Biały Dom odrzuca te zarzuty. Twierdzi, że wywożąc Trumpa na krótko ze szpitala, przestrzegano wszelkich reguł bezpieczeństwa – wszyscy, z prezydentem włącznie, nosili np. maseczki.

Czytaj też: Ameryka przegrywa bój z covid-19

Sprzeczne informacje o stanie zdrowia Trumpa

Wiadomość o pozytywnym wyniku testu na covid-19 u Trumpa podano w czwartek wieczorem, ale następne doniesienia o jego chorobie wprowadziły tylko dezorientację. Jego osobisty lekarz Sean Conley poinformował, że jest zadowolony z postępów w leczeniu prezydenta, który czuje się dobrze. Media ujawniły jednak to, o czym dr Conley nie wspomniał – że Trumpowi dwukrotnie podano tlen, jego „vital signs” (parametry biologiczne) zaniepokoiły lekarzy, a to, jak będzie się rozwijać choroba, wyjaśni się w ciągu 48 godzin.

Okazało się, że źródłem tych informacji był szef kancelarii prezydenta Mark Meadows, który rozmawiał z dziennikarzami, zastrzegając sobie anonimowość. Trump był podobno wściekły, że ujawnił jego prawdziwy stan. Doniesienia potwierdzili jednak inni lekarze, podając dodatkowo, że prezydent miał gorączkę i zażywa sterydy, leki stosowane w przypadkach poważnych. Conley to potem potwierdził i wyjaśnił, że powodem był spadek poziomu tlenu w organizmie. Poinformowano też, że Trumpowi podaje się remdesivir i inne medykamenty, w większości eksperymentalne, gdyż na covid nie ma na razie skutecznego lekarstwa.

Biały Dom ogłosił jednocześnie, że być może w poniedziałek Trumpa zwolni się ze szpitala. Ekspert medyczny telewizji CNN dr Sanjay Gupta uznał za „dziwne”, że rozważa się tak szybki powrót do domu pacjenta, którego przypadek może być poważny. W poniedziałek lekarze ze szpitala Walter Reed oznajmili, że stan prezydenta się poprawia. Komentatorzy zauważają jednak, że sprzeczne informacje podawane oficjalnie podważają wiarygodność rządu. W przypadkach zachorowań prezydentów USA zdarzało się to już w przeszłości, ale skłonność ekipy Trumpa do notorycznego wprowadzania w błąd opinii w ogóle nie ma precedensu, oczywiście za sprawą samego prezydenta. Biały Dom systematycznie odmawia np. informacji o tym, kiedy ostatnio Trump miał negatywny wynik testu. Podejrzewa się, że infekcja mogła nastąpić wcześniej.

Czytaj też: Bratanica diagnozuje Trumpa

Zakażeni w szeregach republikanów

Tymczasem epidemia w jego otoczeniu szerzy się z szybkością sugerującą, że wkrótce wszyscy mogą się zakazić. W poniedziałek podano, że zainfekowana jest rzeczniczka prasowa Trumpa Kayleigh McEnany. W ostatnich dniach ujawniono pozytywny wynik testu u doradczyni prezydenta Hope Hicks, byłej doradczyni i szefowej jego kampanii w 2016 r. Kellyanne Conway, szefa obecnej kampanii Billa Stepiena (nazwisko wskazuje na polskie pochodzenie) i osobistego asystenta Nicholasa Luny. Zakażeni są również trzej senatorowie republikańscy (Ron Johnson, Mike Lee i Thom Tillis) oraz były gubernator New Jersey i kandydat do nominacji prezydenckiej w GOP Chris Christie.

Wszyscy zakazili się najpewniej podczas ceremonii nominacji kandydatki Trumpa do Sądu Najwyższego Amy Barrett w zeszłym tygodniu na terenie Białego Domu. Nie przestrzegano wtedy dystansu – uczestnicy uroczystości siedzieli ciasno obok siebie, prawie nikt nie nosił maseczki. Eksperci uznają to za skandal. Dr Anthony Fauci, główny specjalista od chorób zakaźnych w rządowym NIH (Narodowym Instytucie Zdrowia), powiedział, że powinno się obowiązkowo sprawdzić, z kim kontaktowali się goście ceremonii.

Charakterystyczne, że niemal wszyscy zakażeni członkowie amerykańskiej elity władzy to republikanie. Płacą w ten sposób za lekceważenie koronawirusa z inspiracji Trumpa. Demokraci zachowują się inaczej – ich kandydat do Białego Domu Joe Biden wszędzie pojawia się w maseczce, przemawia głównie wirtualnie i spotyka się z wyborcami przeważnie w wąskim gronie. Podobnie postępuje jego kandydatka na wiceprezydentkę Kamala Harris. W rezultacie o zachorowaniach w Partii Demokratycznej nie słychać.

Prezydent traci w oczach Amerykanów

Prezydent za wszelką cenę – m.in. zdrowia innych – starał się prezentować jako silny, zdrowy macho, którego żaden wirus się nie ima, albo facet tak „odważny”, że nie boi się byle choroby. Trafia to do jego najbardziej zagorzałych zwolenników, ale nie do większości Amerykanów, z których ok. 70 proc. jest zdania, że prezydent zachowuje się zbyt lekkomyślnie. Może się to wiązać z faktem, że pandemia w USA wydaje się znowu nasilać, zwłaszcza w niektórych stanach, jak Nowy Jork i Wisconsin. A choroba Trumpa sprawia, że z jego wizerunku opadł mir niezwyciężoności. Prezydent okazuje się nie tylko lekkomyślny i nieodpowiedzialny, jest też po prostu słaby.

Trump mógłby wykorzystać swój epizod z covidem, by wzbudzić współczucie i sympatię rodaków. Wymagałoby to jednak również zmiany dotychczasowych nawyków, jak infantylne dążenie do pławienia się w blasku popularności wiernych fanów – w niedzielę pozdrawiał ich przez szybę z samochodu pod szpitalem. Oraz przyznania, że mylił się, bagatelizując covid. Najwyraźniej go na to nie stać. Trudno się zmienić, mając 74 lata. Słupki sondażowe Trumpa, które spadły po debacie z Bidenem w Cleveland, nie podnoszą się w każdym razie w reakcji na jego chorobę. Na cztery tygodnie przed wyborami jego demokratyczny rywal zdecydowanie prowadzi, także w stanach swingujących.

Czytaj też: Rewelacje Woodwarda. Trump celowo lekceważył pandemię

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną