„Moja wizja pokoju opiera się na filozofii medemer” – mówił niecały rok temu w Oslo premier Etiopii Abiy Ahmed. Dwa miesiące wcześniej został wyróżniony Pokojową Nagrodą Nobla przede wszystkim za rozwiązanie ciągnącego się 20 lat konfliktu z Erytreą. Medemer to amharskie słowo oznaczające „synergię, zbieżność i pracę zespołową dla wspólnego przeznaczenia”, „kontrakt społeczny dla Etiopczyków, którego celem jest budowa sprawiedliwego, egalitarnego, demokratycznego społeczeństwa”.
Wspominając własne przeżycia – żołnierza na erytrejskim froncie – Abiy podkreślił, że „pokój to ciężka praca z miłości”, a jego podtrzymanie wymaga wysiłku. „Potrzeba tylko kilku osób, żeby wywołać wojnę, ale całej osady i narodu, by zbudować pokój”.
Niespełna rok po tej przemowie Abiy został jedną z tych kilku osób, które wywołały wojnę. Konflikt między autonomiczną prowincją Tigray na północy kraju (przy granicy z Erytreą) a władzami centralnymi może przynieść poważne skutki, a sam premier nie zrobił jak dotąd nic, aby temu zapobiec – raczej wręcz przeciwnie. Jak napisał felietonista „Bloomberga” Bobby Ghosh, Abiy ma dużą szansę, żeby popaść w niesławę laureata Nobla, który zawiódł nadzieje.
Czytaj też: Jak przebiegają afrykańskie granice
Nie tacy pokojowi nobliści
Abiy nie jest oczywiście pierwszym pokojowym noblistą, który okazuje się kontrowersyjny. Na liście laureatów są osoby o bardzo wątpliwych zasługach dla szerzenia pokoju i praw człowieka (wymienić można choćby Henry’ego Kissingera, Jasera Arafata czy przywódcę Wietnamu Północnego Le Duc Tho) i takie, które w momencie otrzymania nagrody ogólnie miały niewiele zasług (np.