Część europosłów podczas środowej debaty o ograniczaniu prawa do aborcji w Polsce przemawiała w Brukseli w koszulkach z napisem „Strajk Kobiet”. Komisarz ds. równości Maltanka Helena Dalli przypomniała, że regulacje w tej sprawie zależą od poszczególnych krajów (zresztą w jej ojczyźnie przepisy są bardziej restrykcyjne niż nad Wisłą). Mocno zwracała jednak uwagę na problemy z prawomocnością naszego Trybunału Konstytucyjnego. „Silne prawa kobiet to osiągnięcie, z którego cała Europa powinna być dumna. Ale postęp bardzo trudno osiągnąć i zarazem bardzo łatwo go stracić” – ostrzegła Dalli.
Czytaj też: Dlaczego strajki kobiet są tak masowe? Co je wciąż napędza?
Pałką w głowę, gazem z twarz
„Polki mają dość! Europejki mają dość! Parlament Europejski ma dość! Czy my naprawdę w 2020 r. dyskutujemy na temat prawa do aborcji w Europie? Prawo do aborcji to prawo podstawowe! A nielegalna aborcja to zagrożenie prawa do życia” – mówiła francuska macronistka Chrysoula Zacharopoulou. O solidarności w walce o „prawo do decydowania o własnym ciele” zapewniała Hiszpanka Iratxe Garcia Perez, szefowa klubu centrolewicy. A przemawiająca w imieniu zielonych Sylwia Spurek zauważyła, że w europarlamencie można przynajmniej mówić o prawach Polek „bez strachu, że dostanie się pałką w głowę albo gazem w twarz”.
Elżbieta Łukacijewska (PO) podkreślała z kolei, że „żaden polityk nie może uczynić z siebie sumienia innego człowieka”. „Mam wrażenie, że gdyby aborcję przeprowadzano u mężczyzn, to nie musielibyśmy tu o tym rozmawiać. Byłaby dostępna w każdym kiosku” – mówił Robert Biedroń.
Podczas godzinnej debaty zakazu aborcji w Polsce bronili prawie wyłącznie europosłowie z delegacji PiS. „Tak zwani obrońcy konstytucji podważają teraz nie tylko decyzję Trybunału Konstytucyjnego, ale i samą konstytucję” – przekonywała Jadwiga Wiśniewska. Stwierdziła, że „realizacja lewicowej agendy” poprzez demonstracje w czasie pandemii oznacza tysiące zachorowań i zgonów. „Skoro aborcja jest prawem kobiety, to gdzie są prawa dzieci nienarodzonych?” – pytała Beata Mazurek.
Czytaj też: Co z wyrokiem Przyłębskiej? Sześć opcji
Rezolucja z poparciem chadeków
Debatę poprzedziła demonstracja zorganizowana przed Parlamentem Europejskim przez organizację „Elles sans Frontières”, która co roku urządza Kongres Kobiet w Brukseli. Symbolem buntu przeciw „zamachowi na wolność” ze strony władz Polski było dziesięć kobiet w zasłaniających twarze białych szatach, które z czasem zrobiły się „zakrwawione”.
Ok 200 osób na demonstracji „Elles sans Frontières” pod Parlamentem Europejskim w Brukseli, by wyrazić solidarność z Polkami.
— Kongres Kobiet Bruksela (@KongresB) November 25, 2020
Byli z nami europosłowie z największych, prodemokratycznych frakcji politycznych! Dzięki!
Zakaz aborcji jest przemocą wobec kobiet! #StrajkKobiet pic.twitter.com/htTfmj2a8U
Zwieńczeniem debaty jest „rezolucja w sprawie faktycznego zakazu aborcji w Polsce”, którą PE przyjął w czwartek (455 za, 145 przeciw). Tekst przedłożono w imieniu klubu centrolewicy (inicjatorem był Biedroń), liberałów, zielonych oraz lewicy GUE/NGL.
Po pewnych rozterkach pod projektem podpisała się centroprawicowa frakcja EPL (m.in. PO, CDU/CSU), największa w PE, choć niektóre zapisy są trudne dla unijnych chadeków. Chodzi m.in. o wezwanie Komisji Europejskiej do „włączenia prawa do aborcji do następnej strategii UE w dziedzinie zdrowia”, zaprzężenie unijnych przepisów antydyskryminacyjnych w zabiegi o dostęp do przerywania ciąży. Projekt uchwały podkreśla też, że „oprócz żądania unieważnienia orzeczenia TK” protestujący w Polsce „potępiają tzw. kompromis aborcyjny” obowiązujący od lat 90.
Europarlament „surowo potępia wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, osłabienie praw i zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego kobiet w Polsce”. Jednocześnie wciąż ma zastrzeżenia do prawomocności TK („w Polsce nie można już skutecznie zagwarantować konstytucyjności ustaw”), a ponadto – notuje – „minister Zbigniew Ziobro ogłosił, że organizatorom protestów zostaną postawione zarzuty karne”. Europarlamentarzyści apelują do UE o finansowanie „współpracy transgranicznej z organizacjami zapewniającymi bezpieczną i legalną aborcję”. Zwracają uwagę, że aborcyjne wyjazdy za granicę „nie są realną opcją dla kobiet w najtrudniejszej sytuacji i zmarginalizowanych”.
Czytaj też: Wojownicza strategia Ziobry