Na niespełna miesiąc przed odejściem z urzędu Donald Trump ułaskawił 20 osób, w tym trzech skazanych za korupcję byłych kongresmenów, dwóch uczestników skandalu z Rosjanami i czterech mężczyzn skazanych za zbrodnię wojenną w Iraku. Komentuje się to w Waszyngtonie jako kolejny przykład wynagradzania sojuszników politycznych i wyraz wdzięczności za milczenie na temat odpowiedzialności Trumpa za ingerencję Rosji w amerykańskie wybory w 2016 r.
Akty łaski dla przestępców
Wszyscy amerykańscy prezydenci korzystali z prawa do ułaskawień przestępców i łagodzenia wymierzonych im kar. Przeważnie jednak wobec pospolitych przestępców o nieznanych szerzej nazwiskach, np. skazanych za przestępstwa związane z narkotykami bez użycia przemocy. Trump ułaskawił takich przestępców znacznie mniej niż jego poprzednicy w Białym Domu (częściowo poza George′em H.W. Bushem).
W historii ułaskawień pod koniec urzędowania zdarzały się kontrowersyjne przypadki. Bill Clinton np. został ostro skrytykowany za oczyszczenie aferzysty Marka Richa, skorumpowanego multimilionera, który zbiegł za granicę, unikając kary długoletniego więzienia za kolosalne nadużycia podatkowe. Rich hojnie sponsorował kampanię Clintona. Żaden jednak prezydent, w każdym razie w ostatnim stuleciu, nie okazał takiej pobłażliwości jak Trump wobec tylu osób ewidentnie na to niezasługujących, natomiast osobiście z nim związanych.
Czytaj też: W USA trzy razy na sto lat wygrywają antysystemowcy
Zmowa z Moskwą skasowana z rejestru
Odchodzący prezydent ułaskawił we wtorek George′a Papadopoulosa, swego byłego doradcę ds.