Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Apel Bidena. Czy Europa znów zaufa Ameryce?

Joe Biden przemówił zdalnie do europejskich partnerów. Joe Biden przemówił zdalnie do europejskich partnerów. Kevin Lamarque / Reuters / Forum
„Ameryka wróciła” – ogłosił Biden na dorocznej konferencji ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Monachium, w której z powodu pandemii uczestniczył zdalnie. Prezydent USA zaapelował o transatlantycką solidarność.

Prezydent potwierdził, że za jego rządów USA zerwą z unilateralizmem, izolacjonizmem i nacjonalizmem jego poprzednika w Białym Domu i będą znowu współpracowały z zagranicznymi partnerami w rozwiązywaniu globalnych problemów. Wirtualnie odbyła się tego samego dnia także konferencja G7, czyli spotkanie przywódców siedmiu największych potęg ekonomicznych świata zachodniego, na którym Biden oznajmił m.in., że Ameryka wyasygnuje 4 mld dol. na fundusz zakupu i dystrybucji szczepionki na koronawirusa w krajach ubogich. W piątek również oficjalnie ogłosił ponowne przystąpienie USA do porozumienia paryskiego o zmianie klimatu.

Czytaj też: Biden mówi „Ameryka powraca”. Jaki to sygnał dla świata?

Brońmy demokracji!

Świat oczekiwał tego od Bidena, ale nie ograniczył się on do potwierdzenia, że Ameryka ponownie czuje się za niego odpowiedzialna. W jego wystąpieniu na monachijskiej konferencji najciekawszy był pełen pasji apel, aby nie zwątpić w demokrację, która, jak wiemy – chociaż Biden się nad tym nie rozwodził – przeżywa kryzys na Zachodzie i jako model ustrojowy jest w wielu krajach w odwrocie, zepchnięta do defensywy przez siły autorytaryzmu.

Przywódcy USA w przeszłości tak wiele mówili o demokracji, że odbierano to często jako denerwujący wyraz misjonarskiej frazeologii „imperium dobra”, hipokrytycznie maskującej własne mocarstwowe interesy. Tym razem nie mieliśmy do czynienia z pustą retoryką. Słowa Bidena brzmiały, by tak rzec, gorzko autentycznie, bo przecież w samej Ameryce gmach jej demokracji w ostatnich czterech latach zaczął się chwiać w posadach.

Reklama