Przygotujmy się na gorzką lekcję Realpolitik w stanie czystym. Jak polecił ogłosić Joe Biden, dyrektor Krajowego Wywiadu (DNI) ustalił ponad wszelką wątpliwość, że książę Mohammed bin Salman (MBS) osobiście zaaprobował plan zabójstwa saudyjskiego dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego 2 października 2018 r. w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule. Do tego samego wniosku doszła CIA za rządów Donalda Trumpa, który nie oświadczał tego publicznie i podważał wiarygodność wywiadu, bo zależało mu na pełnej harmonii w stosunkach z Rijadem. Administracja Bidena okazuje oburzenie z powodu zbrodni, ale wobec MBS, następcy tronu sojuszniczej monarchii, nie wyciągnie żadnych istotnych konsekwencji.
Przebywający na emigracji Chaszodżdżi, współpracownik „Washington Post”, przyszedł do konsulatu po dokumenty potrzebne do zawarcia drugiego małżeństwa. Został uduszony przez ekipę agentów saudyjskich specsłużb, którzy poćwiartowali potem i ukryli jego ciało. Konkluzja raportu DNI, że działali na polecenie lub co najmniej za zgodą MBS, opiera się na ustaleniu, że żadna akcja tego specjalnego zespołu nie mogła się odbyć bez wiedzy i przyzwolenia księcia.
USA zawarła pakt z diabłem
Trump zacieśnił więzi USA z Arabią Saudyjską, gdyż po zerwaniu porozumienia nuklearnego z Iranem potrzebował ścisłej współpracy monarchii w tworzeniu antyirańskiej koalicji na Bliskim Wschodzie. Rijad pomógł mu także, popierając normalizację stosunków Izraela z małymi krajami arabskimi, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Bahrajn.