Włoski rząd Maria Draghiego w zeszły piątek zaproponował zakaz wywozu 250 tys. dawek AstraZeneki do Australii (fiolkowanych w zakładach we Włoszech), a Komisja Europejka teraz podtrzymała tę decyzję. Tym samym Bruksela po raz pierwszy skorzystała z możliwości blokady eksportu szczepionek covidowych na mocy doraźnego rozporządzenia ze stycznia, którego obowiązywanie – pierwotnie przewidziane do końca marca – zamierza wkrótce wydłużyć na drugi kwartał. W przepisach tych chodzi wyłącznie o zakaz takiego eksportu szczepionek (oraz ich kluczowych składników), który uderzałby w dotychczasowe umowy z sześcioma producentami, a ponadto z Novavax, z którą umowa jest wciąż finalizowana.
Czytaj też: Trzecia fala pandemii. Nie z Zakopanego, ale z decyzji rządu
„Amerykańska” decyzja UE
System kontroli eksportu wprowadzono po styczniowej awanturze między Komisją i właśnie AstraZeneką, która w pierwszym kwartale zamierza dostarczyć Unii tylko 40 mln dawek, czyli jedną trzecią z zapowiadanych dostaw. Co więcej, KE w obecnych harmonogramach szczepionkowych już pesymistycznie zakłada obcięcie nawet o połowę, czyli do 90 mln dawek, dostaw AstraZeneki w drugim kwartale. To sprawiło, że nowy włoski premier Mario Draghi (były prezes Europejskiego Banku Centralnego, który w 2012 r. pomógł uratować euro) na teleszczycie UE w zeszłym tygodniu wzywał od twardego egzekwowania zakazów eksportu wobec tego koncernu oraz ewentualnych innych niewywiązujących się z umów.
Najnowsza odwetowa decyzja UE jest bardzo „amerykańska” – Stany Zjednoczone (i za Donalda Trumpa, i za Joego Bidena) w zasadzie nie pozwalają na żaden znaczny wywóz szczepionek covidowych produkowanych na terenie USA.