Prezydent podkreślił potrzebę rozładowania napięć rasowych po serii zabójstw Afroamerykanów i obiecał rozliczać funkcjonariuszy z nieuzasadnionego użycia siły. Przyrzekł poprzeć przygotowaną przez demokratów ustawę umożliwiającą głosowanie w wyborach jak największej liczbie obywateli – w opozycji do inicjatyw republikanów w stanach, gdzie starają się ograniczyć frekwencję demokratycznego elektoratu. Obiecał też podjąć starania na rzecz kontroli dostępu do broni palnej.
Przemówienie z opóźnieniem
Ponadgodzinne przemówienie Biden wygłosił w setnym dniu swoich rządów, kiedy zwykle dokonuje się pierwszych podsumowań. Mógł się przede wszystkim pochwalić sukcesami w walce z koronawirusem – dzięki akcji szczepień, które postępują szybciej, niż przewidywano. Udało się również, jak przypomniał, wydobyć Amerykę z zapaści gospodarczej, choć przesłanki do tego stworzył już Donald Trump.
Nowy prezydent wygłasza pierwszą mowę w Kongresie zwykle w lutym, miesiąc po inauguracji, ale z powodu pandemii wystąpienie przesunięto o dwa miesiące i zastosowano nadzwyczajne środki ostrożności. Na sali Izby Reprezentantów, gdzie normalnie przy takiej okazji zasiadają wszyscy członkowie obu izb Kongresu i goście, w sumie ok. 1400 osób, w tym roku było ich tylko ok. 200 – blisko jedna czwarta kongresmenów i senatorów, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, prezes Sądu Najwyższego i część gabinetu Bidena. Na galerię dla publiczności wpuszczono tylko kilkanaście osób. Wszyscy siedzieli w maseczkach, z Bidenem włącznie, który zdjął swoją tylko w czasie przemówienia.