Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Myślący w poprzek. Antyszczepionkowcy pod lupą niemieckich służb

Demonstracja przeciwko restrykcjom, Monachium, 29 kwietnia 2021 r. Demonstracja przeciwko restrykcjom, Monachium, 29 kwietnia 2021 r. Alexander Pohl / ddp images / Forum
Koronasceptycy i antyszczepionkowcy to w Niemczech grupa bardzo różnorodna: zwykli ludzie mieszają się z radykalnymi, skrajnie prawicowymi organizacjami. Władzom to wystarczy, by zacząć inwigilację.

„Querdenker” – w dosłownym tłumaczeniu myślący w poprzek, czyli wbrew utartym normom, dominującym poglądom, na przekór większości polityków, naukowców i mediów. Tym hasłem określają się dziś Niemcy, którzy stanowią podstawę bardzo różnorodnego ruchu kontestującego państwową strategię walki z pandemią. To właśnie ta grupa jest również głównym punktem odniesienia dla niemieckich antyszczepionkowców. Gdyby szukać stolicy takiej kontestacji, pewnie byłby nią bogaty Stuttgart w Badenii-Wirtembergii, jednak z racji federalnej struktury Niemiec także ruch koronasceptyczny ma wiele lokalnych centrów, a w szybkim tempie powstają nowe stowarzyszenia.

Niemcy inwigilują antyszczepionkowców

Pod koniec kwietnia federalny Urząd Ochrony Konstytucji ogłosił, że rozpoczyna tzw. obserwację ruchu „Querdenker”. Już wcześniej podobne decyzje podjęły niektóre analogiczne urzędy w krajach związkowych, np. w Bawarii i Badenii-Wirtembergii. Obserwacja przekłada się w praktyce nie tylko na zbieranie dokładnych informacji, ale także na inwigilację i werbowanie informatorów. To krok bardzo ważny, bo oznacza, że zdaniem niemieckich władz ten ruch zaczyna zagrażać podstawom państwa. Stawiałoby go to w jednym szeregu z organizacjami skrajnie prawicowymi, lewicowymi czy islamistycznymi.

W rzeczywistości nie chodzi o wszystkich biorących udział w licznych ulicznych protestach koronasceptyków, ale raczej o niektóre grupy wykazujące coraz większą skłonność do przemocy i tak naprawdę kwestionujące cały niemiecki system państwowy. Trudno opisać cały ten ruch, bo popierają go bardzo różne osoby. Znaczną część z nich trudno uznać za radykałów – to często rodziny z dziećmi, które po prostu sprzeciwiają się obostrzeniom, uważają je za niedopuszczalną ingerencję w wolności obywatelskie i najczęściej nie zamierzają się szczepić, ostro protestując przeciwko pomysłowi obowiązkowych zastrzyków.

Czytaj też: Szczepionki powstały szybko. Czy są bezpieczne?

„Querdenker” i antysemityzm

Jednak równocześnie wśród „Querdenker” nie brakuje osób o poglądach skrajnie prawicowych, a cały ten bardzo różnorodny ruch próbują wykorzystać do własnych potrzeb grupy radykalne, już wcześniej istniejące (np. tzw. Obywatele Rzeszy czy neonaziści), zwłaszcza we wschodnich krajach związkowych. Na fali niezadowolenia z obostrzeń starają się umocnić swoje struktury, a początkowo pokojowe manifestacje przekształcają w pole walki z policją, np. w Berlinie i Kassel.

To dlatego według władz cały ruch koronasceptyczno-antyszczepionkowy jest potencjalnie bardzo niebezpieczny. Wielu polityków uważa ostatnią decyzję Urzędu Ochrony Konstytucji za mocno spóźnioną. Wskazują, że o ile jeszcze na jesieni protesty były głównie pokojowe, o tyle w ostatnich tygodniach części tego ruchu coraz bardziej się radykalizują, są gotowe do stosowania przemocy, dominują spiskowe teorie świata, a nastroje i hasła antysemickie stały się praktycznie standardem.

Czytaj też: Niezwykła historia odkrywców szczepionki na covid

Osoby pokojowo nastawione tak naprawdę są traktowane przez skrajne elementy jako pożyteczni idioci, ładna fasada mająca przekonywać w mediach, że koronasceptycy to zwykli ludzie. Ogromne wzburzenie wywołuje też porównywanie przez protestujących obecnej sytuacji do czasów III Rzeszy (w podobny sposób miałyby być deptane swobody obywatelskie) i używanie symbolu żółtej gwiazdy Dawida z wpisanym w jej środek słowem „niezaszczepiony”. Ma to oznaczać, że antyszczepionkowcy są w Republice Federalnej traktowani tak jak Żydzi za czasów Hitlera.

Niemcy są wyczulone

Liczne manifestacje nie oznaczają oczywiście, że dzisiaj większość Niemców „myśli w poprzek”. To wciąż zdecydowana mniejszość, która dodatkowo nie ma jednej, konkretnej reprezentacji politycznej. Na największe poparcie wśród koronasceptyków liczyć może bliska skrajnej prawicy Alternatywa dla Niemiec (AfD), ale jej notowania w pandemii wcale wyraźnie nie wzrosły. W sondażach uzyskuje 10–11 proc. Wielu protestujących nie popiera żadnej konkretnej partii, niektórzy próbują tworzyć nowe ugrupowania. Ale mało prawdopodobne, aby odniosły sukces we wrześniowych wyborach parlamentarnych. Gotowość Niemców do szczepień jest stosunkowo wysoka, a nawet jeśli wielu jest już zmęczonych obostrzeniami, daleko im do miana koronasceptyków.

Jednak z powodu trudnej historii niemieckie władze są szczególnie wyczulone na wszelkie próby delegitymizowania państwa, a do tego sprowadza się tak naprawdę filozofia ruchu „Querdenker”. To dlatego został on wzięty pod oficjalną obserwację.

Czytaj też: Kto w Europie nie chce się szczepić na covid-19?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną