Oto bilans obecnego etapu kryzysu. Chyba nikt – może poza osobami zapatrzonymi w reżim i szczególnie łatwowiernymi – nie uwierzy w nagrania uprowadzonego podstępem opozycyjnego blogera Ramana Pratasiewicza i jego partnerki Sofiji Sapiegi. Z twarzami z kamienia składają samokrytykę, przyznają się do popełniania przestępstw i zapewniają, że w aresztach są świetnie traktowani. Siniaki, otarcia i mowa ciała temu jednak przeczą. Sapiedze, którą zatrzymano na co najmniej dwa miesiące, nie pomaga nawet to, że jest obywatelką Rosji.
Czytaj też: „Pratasiewicz ma być wolny”. Europa ogłasza sankcje
Kłamstwa Łukaszenki i europejskie sankcje
Podobnie mało kto uwierzy w zapewnienia białoruskiego dyktatora, który objaśniał malowanemu parlamentowi, że przechwytując samolot lecący z Aten do Wilna, działał zgodnie z prawem, w interesie obywateli i bezpieczeństwa państwa. Łukaszenka powtórzył zgłaszane dotąd pretensje pod adresem Zachodu o sianie zamętu i dodał nowe zarzuty. Twierdzi, że nieprzychylne kraje rozpoczęły nie zimną, a lodowatą wojnę, traktują Białoruś jak poligon, chcą ją „udusić”, planują z nią gorącą wojnę, po czym uderzą w Rosję.
Sankcje, które zaczyna wprowadzać Unia Europejska, ani Białorusi, ani reżimu na pewno nie uduszą. Zakaz lotów na unijne lotniska dla białoruskiej Belavii i omijanie przez linie zachodnie białoruskiego terytorium to retorsje natury przede wszystkim symbolicznej.