Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Granica białorusko-litewska przecieka jak durszlak

Litewska Straż Graniczna patroluje granicę z Białorusią. Litewska Straż Graniczna patroluje granicę z Białorusią. Ints Kalnins / Reuters / Forum
Łukaszenka próbuje taktyki prezydenta Turcji, który mówi Unii, że musi być dla niego miła, bo inaczej otworzy granice od swojej strony i Europę „zaleje fala emigrantów” z Bliskiego Wschodu, reszty Azji i Afryki.

Aleksandr Łukaszenka nie daje o sobie zapomnieć. Rząd Litwy twierdzi, że reżim białoruskiego uzurpatora uwikłany jest w przerzut migrantów przez litewską granicę. Minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė powiedziała w wywiadzie dla popularnego w państwach bałtyckich portalu delfi, że znaczący wzrost prób nielegalnego przekroczenia granicy – w tym roku ponad pół tysiąca osób, 12 razy więcej niż w 2019 – jest częścią operacji organizowanej przez białoruskie służby państwowe. Twierdzi, że ma dowody udziału w procederze straży granicznej i urzędników. Oczywiście takie działania – jak podkreśla: noszące cechy wojny hybrydowej – nie mogłyby się odbywać bez zielonego światła od samego Łukaszenki.

Łukaszenka jak przywódca Turcji

W grę wchodzą znaczne pieniądze, a według Bilotaite zjawisko przybiera na sile od maja. Migranci płacą po 15 tys. dol. za dostarczenie ich na granicę. Na Białoruś docierają legalnie, lądując na podmińskim lotnisku, nieźle skomunikowanym z postsowiecką Azją Środkową i Bliskim Wschodem. Wśród osób próbujących forsować litewską granicę zatrzymano obywateli Iraku, Iranu i Syrii, co nie dziwi, bo to tradycyjne regiony, skąd migranci płyną do Europy. Łapani są też Białorusini. W związku ze zwiększoną liczbą takich przypadków litewskie MSW zaproponowało niedawno, by za 15 mln euro uszczelnić granicę.

Jeśli jest tak, jak twierdzi minister, to Łukaszenka próbuje taktyki prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana, który mówi Unii Europejskiej, że musi być dla niego miła, bo inaczej otworzy granice od swojej strony i Europę „zaleje fala emigrantów” z Bliskiego Wschodu, reszty Azji i Afryki.

Reklama