Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Do najwyższego urzędu w USA przygotowywała się przez całe życie. Ale ostatecznie przegrała

Do najwyższego urzędu w USA przygotowywała się przez całe życie. ostatecznie Ale przegrała

Hillary Clinton Hillary Clinton Hillary Clinton / Facebook
Po szesnastu latach po odejściu Billa z Białego Domu państwo Clinton mogli tam powrócić. Mogli.

Wiosną 1992 r. ówczesny kandydat na prezydenta Bill Clinton i jego żona Hillary wystąpili w programie telewizji CBS „60 Minutes”. Prowadzący wywiad chciał wiedzieć, czy pretendent do Białego Domu rzeczywiście romansował z piosenkarką Gennifer Flowers.

Clinton słabo zaprzeczał, wreszcie wykrztusił, że „spowodował ból” w swoim małżeństwie. Reporter naciskał na odpowiedź wprost. W tym momencie, trzymając męża za rękę, wkroczyła Hillary: „Poszliśmy dalej niż ktokolwiek w opowiadaniu o naszym życiu. Jeśli się komuś nie podoba, co tu usłyszał, niech, do cholery, na niego nie głosuje!”.

Kandydatura Clintona była uratowana, w pół roku później wygrał wybory, a Ameryka otrzymała Pierwsza Damę, jakiej dotąd nie znała. Hillary mierzyła jednak wyżej.

Jej polityczna biografia splata się z historią osobistą w niezwykłym, melodramatycznym stylu. Hillary wywołuje skrajne, przeciwstawne emocje. – Jest niezwykle inteligentna, pełna pomysłów, a przy tym metodyczna i zdyscyplinowana – mówi historyk prezydentury z American University prof. Alan Lichtman. Inni jednak, zwłaszcza na prawicy, przedstawiają mniej życzliwy wizerunek. W książce pt. „Hillary vs. Condi: Next Great Presidential Race” polityczny strateg i były doradca Clintona Dick Morris bezlitośnie portretuje ją jako zimną, skrajnie wyrachowaną oportunistkę, która zrobi wszystko dla kariery.

Konserwatywna publicystka Peggy Noonan w książce pt. „A Case Against Hillary” rozpisuje się o darze mimikry pani senator. „Ciągłe zmiany wyglądu i obrazu siebie, jaki stara się narzucić, to próba sfabrykowania nowej osobowości, z nowymi poglądami, które można sprzedać jako towar” – pisze Noonan, autorka przemówień prezydenta Reagana.

Reklama