W przygnębiający sposób kończą się dzieje militarnego zaangażowania USA w Afganistanie. Po zdobyciu przez talibów kolejnych prowincji upadek Kabulu jest już kwestią czasu – miesięcy lub nawet tygodni – bo bez amerykańskiego wsparcia rządowe siły okazują się bezradne. Administracja Joe Bidena, który niedawno ogłosił całkowite wycofanie wojsk z tych stron, wysyła teraz 3 tys. żołnierzy do Kabulu, aby zapewniły bezpieczną ewakuację większości personelu ambasady. Zapowiada się powtórka z historii – jak w 1975 r., kiedy helikoptery USA ratowały dyplomatów i ich wietnamskich współpracowników w oblężonym przez Vietcong Sajgonie.
Czytaj też: Bojownicy Państwa Islamskiego, prawdziwe historie
Ameryka ucieka i szminkuje świnię
Spin-doktorzy z departamentu stanu i Pentagonu wychodzili w czwartek ze skóry, aby rejteradę z Afganistanu przedstawić w możliwie najkorzystniejszym świetle. Nie, to nie jest „odwrót”, to nie jest nawet „ewakuacja”, tylko „redukcja personelu” – przekonywał rzecznik dyplomacji Ned Price. I dodał: „nie porzucamy” Afgańczyków. Amerykanie mają na to określenie: putting lipstick on a pig, szminkowanie świni, żeby wyglądała ładnie.
Bo prawda jest bardzo nieciekawa. Po 20 latach wojny Amerykanie ostatecznie doszli do wniosku, że nie da się jej wygrać – tzn. w tym wypadku wspólnie z rządowymi siłami afgańskimi pokonać talibów. Już