Europosłowie przyjęli „rezolucję w sprawie praw osób LGBTIQ” (387 głosów za, 161 przeciw, 123 się wstrzymało), w której postulują jak największe zrównanie praw związków homoseksualnych u wszystkich członków UE. Jednak sześciu z nich – Polska, Litwa, Łotwa, Słowacja, Bułgaria oraz Rumunia – nie przewiduje żadnego prawnego usankcjonowania par jednopłciowych. A łącznie 11 krajów wspólnoty (dodatkowo Grecja, Cypr, Chorwacja, Czechy i Węgry) nie dopuszcza, by dziecko w świetle prawa miało dwóch rodziców tej samej płci.
„Jeżeli jest się rodzicem w jednym kraju, jest się rodzicem w każdym kraju” – mówiła w ubiegłorocznym orędziu o stanie UE szefowa KE Ursula von der Leyen. I te słowa przypomnieli w swej rezolucji europosłowie. Do zmiany prawa rodzinnego w poszczególnych krajach nie ma narzędzi, ale europarlament chce, by egzekwować wspólne standardy chociaż w sytuacjach transgranicznych – podróży czy przeprowadzek między krajami.
Czytaj też: Tęczowy gest Lewandowskiego. Sportowcy przeciw homofobii
Sprawa z Bułgarii. Co powie TSUE?
Europarlament wezwał Komisję, by przedłożyła projekt przepisów, na mocy których „osoby wymienione w akcie urodzenia wydanym w innym państwie członkowskim UE byłyby uznawane za rodziców prawnych dziecka bez względu na płeć” w całej Unii. Bruksela wstępnie planuje taki projekt w przyszłym roku, ale musiałby zostać zaakceptowany zarówno przez Parlament Europejski, jak i kraje członkowskie w Radzie UE.
KE czeka także na wyrok TSUE w sprawie urodzonej w Hiszpanii córki Bułgarki i Brytyjki z Gibraltaru (ślub zawarły w Hiszpanii), który jednoznacznie pokazałby zakres uprawnień Unii w kwestii par jednopłciowych i ich potomstwa.