Polowanie na mieszkanie
Polowanie na mieszkanie. Berlin wywłaszcza korpokamieniczników
Wraz z niemieckimi wyborami federalnymi i lokalnymi 26 września odbyło się również referendum w sprawie wywłaszczenia tzw. korpokamieniczników w stolicy Niemiec. Za było 56,4 proc. głosujących, przeciw 39 proc. Na „tak” głosowali zwolennicy wszystkich partii – od lewaków z Die Linke po prawaków z AfD, bo i problem jest ponadpartyjny. Dziś znalezienie mieszkania w Berlinie w rozsądnej cenie graniczy z cudem.
Organizator referendum – inicjatywa lokatorska Deutsche Wohnen&Co. Enteignen (Wywłaszczenie Deutsche Wohnen&Co.) – wywalczył ponad dwa razy więcej głosów niż zwycięska w Berlinie partia SPD. Postulat inicjatywy poparło ponad milion osób, za SPD w wyborach było 400 tys. Gdyby aktywiści wystartowali jako partia, niepodzielnie rządziliby dziś stolicą Niemiec.
Nazwa inicjatywy i hasło referendum brzmi groźnie: „Wywłaszczenie”. Duże partie, takie jak CDU, FDP i AfD, zgodnie grzmią o „komunistycznym barbarzyństwie”, nawet lewica – SPD i Zieloni – dystansuje się od pomysłu, choć po ogłoszeniu wyników nieco łagodniej, bo nikt się nie spodziewał takiego sukcesu. Wynik zaskoczył wszystkich prócz samych organizatorów – twierdzi Joanna Kusiak, jedna z rzeczniczek inicjatywy, polska badaczka i aktywistka miejska. – Mamy 3 tys. działaczy, prowadziliśmy kampanię „od drzwi do drzwi”, organizowaliśmy spotkania, byliśmy widoczni w całym mieście.
Organizatorom referendum, którego wynik nie jest wiążący, nie chodzi o wywłaszczenie czy nacjonalizację. I nie o zwykłych właścicieli nieruchomości. Sprawa dotyczy właścicieli hurtowych, spółek giełdowych, które posiadają powyżej 3 tys. mieszkań. Ich zasoby mają zostać uspołecznione. – W nazwie inicjatywy jest wywłaszczenie, bo brzmi ostrzej, jednoznacznie.