W środę prezydent Emmanuel Macron podjął śniadaniem w Pałacu Elizejskim Andrzeja Dudę. Francuskie śniadanie, déjeuner, to nasz obiad w środku dnia i w tym samym czasie nadeszła wiadomość, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zobowiązał Warszawę do zapłaty okresowej kary pieniężnej w wysokości 1 mln euro dziennie za łamanie tak własnych, jak europejskich zasad dostępu do niezawisłego i bezstronnego sądu.
Dla Macrona to nieprzyjemny zbieg okoliczności, bo Francja – zwłaszcza na forum międzynarodowym – chętnie przedstawiała się jako dziedziczka i obrończyni szczytnych praw, więc Pałac Elizejski jeszcze tego samego dnia wieczorem w komunikacie wyjaśnił, że Macron „chciał powrócić do kwestii stanu prawa w Polsce po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego i własnych niepokojów o niezależność wymiaru sprawiedliwości”. Natomiast polskie sprawozdanie brzmi zupełnie inaczej. Wziął je na siebie szef BBN, który oznajmił, iż „rozmowy obu przywódców dotyczyły współpracy w kwestiach gospodarczych, w zakresie polityki bezpieczeństwa, a także współpracy obu krajów w ramach UE oraz ochrony granicy Unii”.
Czytaj też: Supersanitaryzm, eksperyment Macrona
Wielkie sprawy w Europie
Macron chciał powrócić do niepokojów? I jak je uśmierzyć? Apelował o „kontynuację pogłębionego dialogu pozwalającego na rozwiązanie trudności