Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podał informację, która podnosi ciśnienie: jest w posiadaniu nagrań wskazujących na to, że trwają przygotowania do zamachu stanu w Kijowie i zmiany na stanowisku głowy państwa. Za planem ma stać Moskwa (stąd te wojska w pobliżu granicy), w sprawę ma też być zamieszany ukraiński oligarcha. W materiale pojawia się rzekomo nazwisko Rinata Achmetowa, najbogatszego Ukraińca, oraz kwota miliarda dolarów – honorarium za dokonanie przewrotu.
Rinat Achmetow, wpływowy ukraiński oligarcha
Rinat Achmetow, ekonomista z wykształcenia, ma udziały w strategicznych sektorach gospodarki, węgla kamiennego, energetyki, stali, metalurgii i bankowości. Jest też właścicielem klubu piłkarskiego Szachtar Donieck. Majątek zaczął zdobywać i powiększać w latach 90. głównie dzięki mało przejrzystemu procesowi prywatyzacji. Szybko stał się najbardziej wpływowym człowiekiem w Doniecku i Donbasie, liderem istotnego klanu donieckiego.
Początki tej kariery nie są zbyt chwalebne – nazwisko Achmetowa łączono z aferami czasem prawie gangsterskimi. To jednak on rządził w Doniecku i decydował o wszystkim. Zatrudniał „prawie wszystkich”, jak się mówiło. Nie było rodziny, która nie żyłaby z pracy u Achmetowa. Nikt nie próbował mu nawet przeszkodzić.
Długo trzymał się z daleka od polityki, przynajmniej oficjalnie, ostatecznie został jednak głównym sponsorem Partii Regionów Wiktora Janukowycza, poparł go także podczas kampanii w 2004 r. W 2006 i 2007 r. sam uzyskał mandat deputowanego Rady Najwyższej. Po Majdanie w 2013 r. i w związku z wojną w Donbasie utracił wiele aktywów, ale – jak się zdaje – wszystkie straty zdołał odrobić. Nie popierał oficjalnie separatystów, ale też nigdy zdecydowanie się od nich nie odciął ani ich nie potępił.
Czytaj też: Ukraina stawia na NATO w grze z Rosją
Zełenski rozprawia się z oligarchami
Jednym z punktów programu Zełenskiego było odebranie władzy oligarchom. Nic jednak nie wskazywało, że prezydent zamierza poważnie zająć się wypełnieniem tej obietnicy. Sam miał zresztą sporo związków z oligarchami, zwłaszcza Ihorem Kołomojskim – jego telewizja nadawała programy z udziałem Zełenskiego, przyniosła mu sławę, pieniądze i po trosze zwycięstwo wyborcze.
Ostatnio prezydent przystąpił jednak do działania. Przede wszystkim chce ukrócić silny wpływ oligarchów na politykę i media, proceder opłacania deputowanych i załatwiania ustaw pozwalających im łatwo mnożyć majątki. Przez parlament przeszła ustawa nazywana antyoligarchiczną, która precyzuje, kto oligarchą jest, i zmienia system podatkowy w sektorach metalurgicznym, wydobywczym i energetycznym. Oligarchowie muszą też odtąd składać zeznania podatkowe, a ich kontakty z politykami mają podlegać kontroli.
Prawodawstwo uderza w takie postaci jak Achmetow. O ile ustawa będzie egzekwowana, oczywiście. W Kijowie mówi się, że prezydent chciał w ten sposób wycelować w swego politycznego rywala Petra Poroszenkę i właśnie w Achmetowa.
Czytaj też: Zmierzch lidera prorosyjskiej opozycji na Ukrainie
Rosja wszystkiemu zaprzecza
Dziś Ukraina stoi przed widmem kryzysu energetycznego i to, czy da się go uniknąć oraz w jakim stopniu, zależy w dużej mierze od Achmetowa. Nie tylko ze względu na jego wpływy i stan posiadania w sektorach energetycznym i węglowym, ale i dlatego, że z Rosjanami łączą go dobre stosunki. Tymczasem Kreml odmawia Ukrainie sprzedaży węgla antracytowego, bez którego jej energetyka sobie nie poradzi.
Ale czy w ogóle można wywrzeć presję na Achmetowa? Czy ten oligarcha, z majątkiem szacowanym na ok. 7,1 mld dol., mógłby uczestniczyć w spisku przeciwko prezydentowi? Achmetow jest wytrawnym graczem, wielokrotnie dowiódł, że jest przewidujący i przebiegły. A poza tym utalentowany. Trudno sobie wyobrazić, że skusił się na rosyjskie pieniądze lub że szukał w Rosji poparcia dla swoich planów wymierzonych w Zełenskiego.
Jeśli Zełenski powiedział coś, co miało odwrócić uwagę Ukraińców od grożącego im kryzysu energetycznego, a co jest scenariuszem wymyślonym, byłby to fatalny, a może i kosztowny błąd. Takich słów i oskarżeń nie rzuca się na wiatr, zwłaszcza gdy zajmuje się najwyższe stanowisko w państwie. Rosjanie już oświadczyli, że nie planują teraz żadnego zamachu stanu na Ukrainie.
Czytaj też: Czy Putin stoi za Łukaszenką? To skomplikowane