Choć Chile to kraj przez wielu uznawany za najbardziej rozwinięty w regionie, a jego wizerunek zagranicą oparty jest na sukcesach gospodarczych rozpoczętych jeszcze w czasach dyktatury Pinocheta, to pod względem obyczajowym przez lata pozostawał bastionem mieszczańskiego, katolickiego konserwatyzmu. Dopiero w 2004 r. zalegalizowano w Chile cywilne rozwody – wcześniej, aby związek unieważnić, trzeba było domagać się anulacji, na którą monopol miał Kościół katolicki, zarabiając na tym nawet do 5 mln dol. rocznie. Przez długie lata utrzymywał się tam też zupełny zakaz aborcji, częściowo uchylony przez socjalistkę Michelle Bachelet w 2017 r. Usunąć ciążę nadal można tam jednak tylko w ściśle określonych przypadkach, jak obumarcie płodu, zagrożenie życia matki lub udowodnione pochodzenie ciąży z gwałtu. W świetle tak opresyjnych norm społecznych, odzwierciedlanych w prawie, legalizacja małżeństw jednopłciowych to zmiana rewolucyjna.
Czytaj także: Małżeństwa jednopłciowe na świecie
Prezydent Piñera zmienił front
Deputowani w środowym głosowaniu byli jednak jednomyślni. 82 z nich projekt poparło, 20 było przeciw, dwóch się wstrzymało. Wcześniej za ustawą opowiedziała się też większość w senacie, dzięki czemu legalizacja lada moment stanie się faktem.