Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Indie. Hinduscy nacjonaliści chcą się pozbyć chrześcijan

Rząd w New Delhi ogłosił, że nie przedłuży licencji na przyjmowanie dotacji z zagranicy dla Misjonarek Miłości, zgromadzenia założonego przez Matkę Teresę. Rząd w New Delhi ogłosił, że nie przedłuży licencji na przyjmowanie dotacji z zagranicy dla Misjonarek Miłości, zgromadzenia założonego przez Matkę Teresę. Sankhadeep Banerjee / Zuma Press / Forum
Napięcia między hindusami a muzułmanami to w Indiach nic nowego, ale nacjonalistyczne bojówki wzięły teraz na celownik chrześcijan. Skąd się bierze ta nienawiść radykałów, ale i rządzących polityków?

„Hinduscy chłopcy i dziewczynki przebierają się w święta Bożego Narodzenia i wszyscy śpiewają »Merry Christmas«. Jak nasza religia to przetrwa?” – to pozornie ironiczne pytanie padło jak najbardziej serio. Tak powiedział do kamery jeden z dwóch hinduskich nacjonalistów, którzy wtargnęli do prezbiteriańskiego kościoła w Assamie na północnym wschodzie Indii w trakcie niedawnych obchodów. Napastnicy, ubrani w symbolizujące hinduizm szafranowe barwy, domagali się, by ze świątyni wyszli wszyscy hindusi. Trudno powiedzieć, czy mieli na myśli hindusów od małej litery, czyli wyznawców hinduizmu, czy Hindusów, jak zwykło się mówić o obywatelach Indii ogółem. Ale nie był to jednostkowy wybryk. Napastników co prawda szybko aresztowano, ale ataki wobec mniejszości religijnych to praktycznie oficjalna polityka rządzących nacjonalistów z partii BJP i jej przywódcy premiera Narendry Modiego.

Płonie nawet święty Mikołaj

Atak w Assamie to jedno z wielu podobnych zdarzeń w trakcie niedawnych świąt. Jak wylicza „Guardian”, w Agrze bojówkarze spalili figury świętego Mikołaja. W stanie Haryana zakłócili obchody w chrześcijańskiej szkole i obalili statuę Jezusa przed innym kościołem. W Uttar Pradeszu podczas protestu przed jedną ze świątyń krzyczeli: „śmierć misjonarzom!”. Msze zostały też przerwane w Karnatace. Za wiele z tych ataków odpowiada Bajrang Dal, radykalna organizacja, otwarcie wzywająca do agresji wobec innowierców.

Nie znaczy to, że władze centralne nie dokładają swoich cegiełek do dyskryminacji.

Reklama