Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Ratzinger odpowiada na zarzuty pedofilii. Zawinił kolega?

Papież Benedykt XVI, Watykan, 2011 r. Papież Benedykt XVI, Watykan, 2011 r. Giuseppe Giglia / EPS / Capital pictures / Forum
Gdy zarzuty tuszowania pedofilii wysunięto przeciwko kard. Josephowi Ratzingerowi, oczy nie tylko świata katolickiego zwróciły się pytająco ku 94-letniemu dziś hierarsze. I papież senior odpowiedział.

Gdyby nie chodziło o papieża emeryta, sprawa nie nabrałaby międzynarodowego rozgłosu. Byłaby kolejnym przykładem, że na kryzys pedofilski w Kościele rzymskokatolickim przez długie lata władze duchowe nie reagowały wcale albo reagowały byle jak, a nawet tuszowały nadużycia księży, a sprawcom poświęcały więcej uwagi niż ofiarom. Gdy jednak zarzuty takie wysunięto przeciwko kard. Josephowi Ratzingerowi, późniejszemu papieżowi Benedyktowi XVI, oczy nie tylko świata katolickiego zwróciły się pytająco ku 94-letniemu dziś hierarsze. I papież senior odpowiedział.

Pedofilia w Kościele. Czy Ratzinger kłamał?

Zarzuty znalazły się w obszernym raporcie zamówionym przez niemiecką archidiecezję Monachium i Fryzyngii u niezależnej od Kościoła kancelarii prawniczej. Miała przebadać, jak traktowano w tej ważnej diecezji przypadki nadużyć z udziałem duchownych i innych osób przez nią zatrudnionych. Raport opublikowano 20 stycznia. Obejmował okres od 1945 do 2019 r. Ustalono, że blisko 500 (a dokładnie 497) ofiar nadużyć seksualnych doznało krzywdy z rąk 235 osób, w tym 173 księży.

Arcybiskupem Monachium i Fryzyngii był w latach 1977–82 ks. Ratzinger, późniejszy bliski współpracownik Jana Pawła II i jego następca, uważany za jednego z najwybitniejszych teologów katolickich XX w. o nastawieniu tradycjonalistyczno-konserwatywnym. Według raportu Ratzinger jako włodarz archidiecezji w czterech sprawach dotyczących nadużyć nie zareagował prawidłowo, czyli nie dołożył dostatecznej staranności, a co do jednej z nich złożył wyjaśnienie niezgodne z prawdą. Domniemanie, że człowiek tak wysoko postawiony w hierarchii kościelnej mógł skłamać w takiej sprawie, nie mogło przejść niezauważone i pozostać bez odpowiedzi. W końcu niedopełnienie obowiązków można odczytać jako tuszowanie przestępstwa.

Czytaj też: „Nie powiem tak, nie powiem nie”. Biskup, który krył pedofilów

Były papież odrzuca zarzuty

Odpowiedź Benedykta opublikowano we wtorek 8 lutego, czyli po nieco dwu tygodniach. Szybko jak na zwykle wolno mielące watykańskie młyny, bo przecież raport liczy 2 tys. stron. W przygotowaniu formalnej odpowiedzi musiała Ratzingerowi pomóc grupa zaproszonych prawników i ekspertów, którzy ze swej strony przeanalizowali raport. Ta odpowiedź odrzuca wszystkie zarzuty. W sprawie domniemanego kłamstwa – również.

Choć papież przyznaje, że doszło do pomyłki, to nie z jego winy, tylko błędu podczas transkrypcji dokumentu cyfrowego, popełnionego przez jednego ze współpracowników przygotowujących zeznanie do raportu. W rzeczywistości Ratzinger w 1980 r. brał udział w spotkaniu dotyczącym księdza „X”, tymczasem w raporcie wskutek pomyłki podano, że udziału nie brał, stąd domniemanie, że poświadczył nieprawdę. Domniemanie jest nieuzasadnione, bo hierarcha nie podał świadomie i celowo nieprawdy.

W pozostałych przypadkach odpowiedź przygotowana przy udziale papieskich prawników podkreśla, że autorzy raportu nie przedstawili dowodów, iż Ratzinger wiedział o seksualnym charakterze omawianych przez niego przypadków. W szczególności dotyczyło to także sprawy księdza X. Ratzinger wiedział jedynie, że ksiądz ma być poddany terapii (nie poinformowano go o przyczynie), i nie wydał decyzji, by powierzyć duchownemu obowiązki duszpasterskie, czyli nie można mu zarzucić tuszowania czegokolwiek.

Czytaj też: Pożar w Kościele

Benedykt pod specjalną ochroną

Do formalnej odpowiedzi dołączono list byłego papieża. Ratzinger dziękuje w nim na pierwszym miejscu wszystkim, którzy go wsparli słowem i modlitwą. Pisze o bólu, jaki wywołała w nim sugestia, że jest kłamcą, rzucająca cień na jego prawdomówność. Wyraża wstyd i smutek wobec ofiar przestępstw seksualnych i prosi je o przebaczenie. Kończy osobistą refleksją, że niebawem stanie przed Najwyższym Sędzią i choć wie, że ma powód, by oczekiwać na to spotkanie z bojaźnią i drżeniem, to z ufnością przekroczy mroczną bramę śmierci.

Przebiegu Sądu ani wyroku oczywiście nie poznamy. Nie poznają go sprawcy krzywd ani ich ofiary. Tu na ziemi możemy tylko oczekiwać, że wyrok będzie sprawiedliwy, a sprawa zarzutów wysuniętych w raporcie i odpowiedzi na nie ze strony Benedykta zostanie ostatecznie wyjaśniona.

Na razie wydaje się niezakończona. Co gorsza, już pojawiają się u nas komentarze, że sam raport był efektem ścierania się w Kościele w Niemczech różnych frakcji i był nie do końca rzetelny, a może nawet celowo podkręcony, by uderzyć w katolickich ortodoksów i konserwatystów. W kościelnych kręgach w Polsce Benedykt XVI wydaje się pod specjalną ochroną, inaczej niż Franciszek. Ale teorie spiskowe uwłaczają im obu. Prawda powinna obronić się sama, ale najpierw musimy ją poznać w całości.

Czytaj też: Kościół w Niemczech błogosławi związki osób jednej płci

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

Historia

Mleczaki króla Karola, dżuma, inkwizycja. Średniowiecze odsłania swoje tajemnice

Ludzie średniowiecza mają w sobie element tajemnicy, ponieważ znajdują się w pół drogi między tym, co dla nas znajome, a tym, co niedostępne – uważa Dan Jones, autor książki „Świt królestw. Jasna historia wieków ciemnych”.

Tomasz Targański
23.05.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną