Departament Studiów Afrykańskich i Afroamerykańskich na Uniwersytecie Harvarda to jedno z takich miejsc, o których marzą młodzi akademicy. Ceglane budynki z bielonymi detalami, wysokie okna i ganki z kolumnami sprzyjają skupieniu. A kiedy już dostaniesz się do środka, wiesz, że jesteś w samym centrum zdarzeń: to tu powstają teksty, które potem będą cytować naukowcy z całego świata, tu broni się doktoratów, dzięki którym będziesz mile widzianym pracownikiem na dowolnej uczelni. Dla niektórych jednak marzenie zdąży zamienić się w koszmar, zanim się spełni.
Studentki składały skargi mimo gróźb
Przekonały się o tym trzy studentki: Lilia Kilburn, Margaret Czerwienski i Amulya Mandava. We wtorek 8 lutego złożyły w sądzie federalnym stanu Massachusetts pozew, starając się wykazać, że przez kilka lat uczelnia nie uwzględniała skarg składanych przeciw słynnemu antropologowi i afrykaniście prof. Johnowi L. Comaroffowi. Nie tylko molestował on słuchaczki swoich kursów, ale także zastraszał je i groził złamaniem karier, gdyby odważyły się nagłośnić sprawę.
Według „Harvard Crimson”, uczelnianej gazety, co najmniej trzy studentki mimo gróźb składały skargi u osoby odpowiedzialnej za przeciwdziałanie dyskryminacji i przemocy ze względu na płeć na kampusie. Chodzi o tzw. Title IX officer – rozdział IX to zwyczajowe odniesienie do ustawy federalnej z 1972 r., wprowadzającej zakaz dyskryminacji ze względu na płeć przez uczelnie i szkoły, funkcjonującej jako jeden z rozdziałów prawa edukacyjnego w USA.
Studentki miały znosić niechciane pocałunki, obłapianie i flirty. Lilia Kilburn trafiła na celownik Comaroffa podobno jeszcze przed maturą, kiedy przygotowywała się do złożenia papierów na afrykanistyce.