Nocą telefon od Oksany. Wywalczyła miejsce w pociągu Lwów–Przemyśl. We Lwowie włączyli syreny, powiedziała, Ruski idzie. Potem tylko szum w słuchawce: połączenie niemożliwe, spróbuj później.
Nie ma żadnego później, wojna nie poczeka. Zmarznięty Dima stoi na peronie. Wokół setki ludzi patrzą na tory i w komórki. Wschodzi słońce. Już każdy widział w internecie zdjęcie rozstrzelanego przez Rosjan bloku w Kijowie. Zabici cywile, kilkoro dzieci. Job twoju mać, słychać szepty Ukraińców, suka! Nie ma łez na dworcu w Przemyślu, tylko poważne, zacięte twarze. Putin żyłby tu najwyżej sekundę.
W poczekalni teraz noclegownia dla uchodźców. Chodzą wolontariusze, rozdają wodę.
Polityka
10.2022
(3353) z dnia 01.03.2022;
Temat tygodnia;
s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Idą"