FAO skrót nazwy Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa, która ma swoją siedzibę w Rzymie. Jej wicedyrektor Maurizio Martina jest poważnie zaniepokojony skutkami rosyjskiej inwazji na Ukrainę – już po 15 dniach od ataku spowodowała ona na światowych rynkach 50-procentowy wzrost cen pszenicy. Znacznie wzrosły również ceny kukurydzy i soi wykorzystywanych do produkcji pasz oraz olejów roślinnych. „Jeśli dodamy do tego rosnące ceny nawozów sztucznych, które w znacznej części także produkowane są w Rosji, przestaniemy się dziwić, że chleb i makaron kosztują coraz więcej” – mówi Martina.
Wojna w „spichlerzu Europy”
Sankcje Zachodu przyjęte po agresji na Ukrainę stanowią przeszkodę nie tylko dla rosyjskiego eksportu. Wykluczenie części rosyjskich banków z systemu SWIFT utrudnia również zachodnim odbiorcom zapłatę za rosyjskie towary. W niektórych krajach europejskich właśnie rozpoczyna się wobec tego dyskusja, czy poza gazem nie wykluczyć z listy produktów objętych sankcjami również żywności.
Określana często jako „spichlerz Europy” Ukraina, zaatakowana przez Rosję 24 lutego, przynajmniej na razie nie jest w stanie przyczynić się w znaczącym stopniu do poprawy sytuacji na światowym rynku żywności. Ukraina dotąd była piątym producentem pszenicy na świecie, a w zeszłym roku przewyższyła w eksporcie zbóż nawet USA, stając się trzecim, po Rosji i Australii, dostawcą na rynkach międzynarodowych. Dzisiaj rynek produktów rolnych jest przy tym rynkiem globalnym. Tak więc obniżenie podaży ze strony któregokolwiek z dostawców powoduje natychmiastowy wzrost cen produktów rolnych pochodzących z innych części świata, jak Australia, Argentyna czy USA.