Świat

NATO o pomyśle Kaczyńskiego: nie wyślemy żołnierzy na Ukrainę

Szef NATO Jens Stoltenberg Szef NATO Jens Stoltenberg NATO
NATO nadal nie ma zamiaru wprowadzać strefy zakazu lotów nad Ukrainą ani wysyłać tam żołnierzy w ramach „misji pokojowej”.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg po środowym posiedzeniu ministrów obrony Sojuszu potwierdził, że NATO nie zamierza bezpośrednio angażować się militarnie na Ukrainie – ani na lądzie, ani w powietrzu.

Czytaj też: Raport z frontu. Czekanie na przełom

Systemy przeciwlotnicze S-300 dla Ukrainy?

Stoltenberg powtarzał, że to wspólne stanowisko, także w odpowiedzi na pytania o „polski pomysł”, czyli postulat zgłoszony przez Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie dotyczący „misji pokojowej NATO lub szerszego układu międzynarodowego”. „Przedstawiłem projekt, czy i jak mogłaby zostać sformułowana misja pokojowa na Ukrainie. Zostało to przyjęte z zainteresowaniem” – przekonywał minister Mariusz Błaszczak po naradzie NATO. Ale uchylał się od odpowiedzi, czy chodziłoby o skierowanie misji teraz, czy dopiero po ustaniu walk.

Czeski premier Petr Fiala, który podróżował do Kijowa z Mateuszem Morawieckim, Jarosławem Kaczyńskim i Janezem Janszą, relacjonował w tamtejszych mediach, że tematem rozmów z Zełenskim była w istocie jakaś forma „misji pokojowej”, ale uzależniona od zawieszenia ognia czy zupełnego zakończenia działań wojennych.

Ponadto „wspólną decyzją” członków Sojuszu pozostaje odmowa wobec regularnych próśb prezydenta Zełenskiego o zaprowadzenie „strefy zakazu lotów”. „NATO nie zamierza rozmieszczać swoich sił w Ukrainie ani na lądzie, ani w powietrzu” – powtarzał w środę Stoltenberg.

Natomiast część krajów NATO, jak wynika z przecieków w amerykańskich mediach, może być już wkrótce gotowa na koordynowane dostawy systemów przeciwlotniczych S-300, które pomogłyby Ukraińcom w częściowym „zamykaniu” nieba.

Szczerek: Lecę do schronu! Ukraina walczy z całym poświeceniem

Rosja się przeliczyła. Wschodnia flanka będzie silniejsza

Stoltenberg zapowiedział też poważne wzmocnienie wschodniej flanki. „Stajemy wobec nowej rzeczywistości w dziedzinie naszego bezpieczeństwa. Musimy zresetować naszą kolektywną obronę i odstraszanie. Na lądzie pozycjonowanie NATO powinno obejmować znacznie więcej sił we wschodniej części i być w stanie wyższej gotowości. Z większą ilością wstępnie rozmieszczonego sprzętu i zaopatrzenia” – zapowiedział. Ministrowie obrony krajów Sojuszu w środę zlecili wojskowym doprecyzowanie tych planów, które zapewne zostaną w przyszłym tygodniu wsparte przez szczyt NATO z udziałem prezydenta Joe Bidena w Brukseli i będą stopniowo wdrażane już w najbliższych miesiącach.

„Powinniśmy także częściej i liczniej trenować i ćwiczyć. Poważne wzmocnienie odstraszania i obrony będzie wymagało dużych inwestycji. Sojusznicy z NATO powinni przeznaczać na obronę co najmniej 2 proc. PKB. Z zadowoleniem przyjmuję fakt, że Niemcy i Dania już złożyły ważne zapowiedzi dotyczące zwiększenia inwestycji i przyspieszenia harmonogramów” – dodał Stoltenberg.

Akt NATO-Rosja z 1997 r. do całkiem niedawna był traktowany m.in. przez Niemcy jako zobowiązanie, by Sojusz unikał „stałego rozmieszczenia znacznych sił bojowych” w Polsce oraz innych krajach, które wstąpiły do NATO po zimnej wojnie. Polska zawsze podkreślała nietraktatowy, a zatem prawnie niewiążący charakter tej deklaracji. Ale Sojusz unikał oficjalnego zerwania z tym dokumentem nawet po aneksji Krymu z 2014 r., choć akt NATO-Rosja odnosi się do „obecnego i przewidywalnego środowiska bezpieczeństwa” z 1997 r.

Stoltenberg zapewnił, że wzmacniania wschodniej flanki nie powstrzymają zobowiązania sprzed lat. „Zrobimy wszystko, co będzie potrzebne. Akt NATO-Rosja nie będzie przeszkodą” – zapowiedział.

Czytaj też: Heroiczny Charków. Rosjan powitały koktaile Mołotowa

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną