W pierwszych komentarzach z podróży Bidena wybija się na czoło jego końcowe przemówienie na pl. Zamkowym w Warszawie i emocjonalnie wypowiedziane słowa o tym, że Władimir Putin „nie może pozostać u władzy”. Uznano to za sensacyjną niespodziankę, a nawet swego rodzaju zmianę kursu wobec Rosji, gdyż dotychczas polityka administracji Bidena nie promowała otwarcie „zmiany reżimu” w Moskwie, co – jak się przypomina – podkreśliła niedawno zastępczyni sekretarza stanu Wendy Sherman. Po oświadczeniu rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, że to „nie prezydent USA, tylko naród rosyjski będzie decydował”, kto rządzi w Rosji, Biały Dom poczuł się nawet zmuszony do wyjaśnienia, że prezydent nie miał na myśli zmiany reżimu w Moskwie.
Czytaj też: Putin ma plan i go realizuje. Nie chodzi o zdobycie Kijowa
Przemówienie Bidena dobrze ocenione
Komentatorzy oceniają wszakże przemówienie Bidena jako znakomite – potężną deklarację poparcia dla Ukrainy i wiary w jej zwycięstwo, potępienie Rosji oraz uroczystą obietnicę Ameryki, że w razie rosyjskiej agresji będzie bronić terytorium krajów NATO. Padły nawet porównania mowy prezydenta do legendarnych wystąpień Winstona Churchilla podczas II wojny światowej. Duże wrażenie zrobiły również spotkania Bidena z ukraińskimi uchodźcami, jego wyrazy współczucia, solidarności i pocieszenia.