Zbrodnie wojenne popełniają oczywiście przede wszystkim rosyjscy żołnierze, począwszy od bezprawnego, niczym niesprowokowanego ataku na suwerenne państwo. Teraz przekraczają wszelkie dopuszczalne granice: rabują, mordują, gwałcą, używają żywych tarcz. Dlatego wojna radykalizuje się po obu stronach i trudno się temu dziwić. Wyraźnie jednak zarysowuje się granica między cywilizacją a dziczą.
Czytaj też: Masowe groby, gwałty. Życie pod rosyjską okupacją
Potrzaskane armie wycofują się spod Kijowa
O ile dotąd o każdą miejscowość toczono ciężkie walki, o tyle teraz może zaskoczyć informacja, że ukraińskie siły zajęły Borodziankę, Buczę, Hostomel z lotniskiem i położony nieco bardziej na północ Iwanków. Ta ostatnia miejscowość leży ok. 50 km na północny zachód od Kijowa, więc najwyraźniej Rosjanie faktycznie się stąd wycofują. Trzy ich potrzaskane armie idą powoli ku Białorusi, a ukraińskie wojska depczą im po piętach.
Podobnie jest w rejonie Czernihowa. Dzielna ukraińska 1. Brygada Pancerna, mająca nieco silniejsze wsparcie artyleryjskie (składa się z trzech batalionów czołgów T-64BM, batalionu piechoty zmechanizowanej na BMP-2, dywizjonu artylerii z haubicami 2S1 Goździk kal. 122 mm, dywizjonu artylerii z haubicami 2S3 Akacja kal. 152 mm i dywizjonu rakietowego z wyrzutniami BM-21 Grad), i jednostki piechoty z obrony terytorialnej zdołały odblokować miasto, z którym jest teraz połączenie lądowe. Ukraińcy trzymali teren przez ponad miesiąc, opierając się rosyjskiej 41. armii, co było niesamowite. Dopiero okrążeni wyszli na chwilę na zewnątrz kotła, by silnym kontratakiem rozerwać pierścień rosyjskiej blokady.