Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Czerwona farba, głowa świni, donosy. W Rosji Putina jak za Stalina

Dmitrij Muratow oblany czerwoną farbą przez „nieznanych” sprawców Dmitrij Muratow oblany czerwoną farbą przez „nieznanych” sprawców Dmitrij Muratow / AFP / East News
Rosja wraca do starych wzorców. Mordy na cywilach, propaganda, represje polityczne cofają Kreml w czasie, a popularne w społeczeństwie donosy to praktyka z czasów stalinowskich.

Maria Pietrowskaja, aktywistka z Niżegorodu, 19 marca stanęła na ulicy z plakatem „Rożaj sam” (Ródź sam) – przedstawiał Putina z rakietą zamiast dziecka w rękach. Kobietę aresztowano, doniósł na nią gorliwy patriota. Parę dni później policja przeprowadziła rewizję w mieszkaniu moskwianki, która wywiesiła w oknie girlandy w kolorach Ukrainy. Interweniował sąsiad z naprzeciwka. W klubie nocnym w centrum stolicy zatrzymano z kolei Ninę Zołotuchiną, bo krytykowała „operację wyzwalania Ukrainy z nazizmu”.

Pogadanki o wyzwalaniu Ukrainy

Głośna była ostatnio też historia nauczycielki z Korsakowa w obwodzie sachalińskim – 17 marca Marina Dubrowa została aresztowana i ukarana grzywną 30 tys. rubli (360 dol.) za dyskredytowanie armii. Na filmiku pt. „Świat bez wojny” śpiewała pacyfistyczną piosenkę w języku rosyjskim i ukraińskim. Nagrali ją uczniowie i podejrzewa, że policję zaalarmowali rodzice. W mediach wyjaśniała: „Chcę, żeby moi uczniowie byli wolnymi, myślącymi i porządnymi ludźmi. Sprawiedliwość i prawda ponad wszystko”.

Od początku wojny rosyjscy nauczyciele muszą wygłaszać w szkołach pogadanki o „wyzwalaniu Ukrainy”, w przeciwnym razie są zwalniani. W niektórych placówkach wywieszono wstążki z symbolem „Z”. Nauczyciele w Moskwie uczestniczą poza tym w spotkaniach z redaktor naczelną RT Margaritą Simonian i

  • Rosja
  • Władimir Putin
  • Reklama