Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Premierka jak scyzoryk. Po 31 latach na czele francuskiego rządu staje kobieta

Élisabeth Borne, nowa premierka Francji. Ceremonia przekazania władzy, 16 maja 2022 r. Élisabeth Borne, nowa premierka Francji. Ceremonia przekazania władzy, 16 maja 2022 r. Alexis Sciard / Zuma Press / Forum
Élisabeth Borne przyrównywana jest do wielofunkcyjnego szwajcarskiego scyzoryka. Czy poradzi sobie z niezwykle wymagającymi zadaniami, w tym najtrudniejszą reformą kraju?

Po zwycięstwie wyborczym prezydent Emmanuel Macron zdecydował się wreszcie na wybór nowego szefa rządu. Została nim 61-letnia Élisabeth Borne, która przez całą jego pierwszą kadencję zasiadała w rządzie, kierując resortami transportu, transformacji ekologicznej, a potem pracy. Jest z wykształcenia inżynierem, ukończyła elitarną szkołę École Polytechnique, ma też dyplom znanej Krajowej Szkoły Budowy Dróg i Mostów. Zanim w 2017 r. weszła w skład rządu, kierowała wielkimi przedsiębiorstwami – francuskim metrem (RATP) i krajowymi kolejami (SNCF). Jako minister pracy zarządzała reformą systemu ubezpieczenia od bezrobocia, co – jak zawsze – budzi niezadowolenie i pretensje. Otoczenie nazywało ją w tej roli „wielofunkcyjnym scyzorykiem szwajcarskim”. Nawet nieprzychylni jej politycy przyznają, iż jest wprost niewiarygodnie pracowita.

Premierka do roli zderzaka

Dla Macrona ogromną zaletą Borne jest fakt, że wywodzi się ze środowiska lewicowego, była współpracowniczką Lionela Jospina, niegdyś premiera i szefa Partii Socjalistycznej, choć sama członkinią partii nie była. Macron, który od lat zmaga się z niekoniecznie sprawiedliwą etykietką „prezydenta bogatych”, wybrał więc kogoś, kto cieszy się sympatią lewicy, oczywiście nie tej dzisiejszej z Mélenchonem na czele, a równocześnie nie drażni prawicy.

Jednak można podejrzewać, że prezydent wybiera ją do niewdzięcznej roli zderzaka, Borne ma bowiem realizować najtrudniejszą reformę kraju: wydłużenia wieku emerytalnego (dziś 60 lat dla kobiet i 62 dla mężczyzn). Reforma ta – mająca klarowne uzasadnienie w trudnej sytuacji finansowej oraz wyraźnym wydłużeniu tzw. spodziewanej długości życia Francuzów – budzi ogromne opory i już raz Macron odłożył jej realizację. Drugim najważniejszym zadaniem rządu będzie wdrożenie budowy sześciu nowych reaktorów jądrowych, co prezydent zapowiedział w lutym.

Już z góry główne partie opozycyjne skrytykowały nominację pani Borne. Zarówno Marine Le Pen, jak i Jean-Luc Mélenchon zarzucili jej, że w dotychczasowym postępowaniu wykazała brutalność wobec problemów społecznych. Z pewnością rząd nie będzie miał łatwego zadania, można się spodziewać nasilenia aktywności opozycji po czerwcowych wyborach.

Czytaj też: Cherchez la femme. Teraz Francuzki chcą władzy

Czy technokratka zrozumie Francuzów?

Niewątpliwe zalety Borne bardzo osłabia fakt, że nigdy nie pełniła funkcji z wyboru, czyli nie ma ani praktyki parlamentarnej, ani samorządowej. Będzie się zmagać z niekorzystną we Francji łatką „technokratki” nierozumiejącej potrzeb „zwykłego człowieka”. Po raz pierwszy w życiu stanie do elekcji właśnie teraz, w nadchodzących w czerwcu wyborach do Zgromadzenia Narodowego (12 i 19 czerwca). Wystartuje w znanym z trunków okręgu Calvados w Normandii, z którym jest rodzinnie związana. Trzeba zaznaczyć, że jeśli nie odniesie sukcesu, jej nominacja będzie krótkotrwała.

Élisabeth Borne straciła ojca, kiedy miała 11 lat. Jest rozwódką, ma syna. Zadedykowała swą nominację wszystkim dziewczynkom z zachętą, by odważnie realizowały marzenia. Była to niewątpliwie aluzja do francuskiego szklanego sufitu. Mimo że w kraju tyle się rozprawia o kobietach, a kobieta – Marianna – jest symbolem Francji, to tylko raz – i to 31 lat temu – kobieta stała na czele rządu. Była wtedy zresztą obiektem ciągłej krytyki męskiego świata politycznego. Chodzi o Edith Cresson rządzącą w latach 1991–92, która dziś ostro skrytykowała ten świat, oceniając, że mizoginia cechuje nie społeczeństwo francuskie, lecz większość francuskich polityków.

Czytaj też: Śniadanie Dudy z Macronem. Paryż wart mszy, Warszawa też

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną