Otwarcie pierwszego w ZSRR McDonalda było wydarzeniem epokowym. 31 stycznia 1990 r. na placu Puszkina aż do ulicy Twerskiej (wcześniej Gorkiego) ciągnęła się kolejka na ponad 5 tys. osób. Przecinano czerwoną wstęgę, a telewizja prowadziła transmisję na żywo. Rosjanie przeczuwali, że nadciąga wolność, liczyli na nowe, lepsze życie. To był ich namacalny związek z Zachodem, który skończył się 32 lata później: 16 maja McDonald sprzedał 850 swoich restauracji w Rosji syberyjskiemu biznesmenowi Alexandrowi Goworowi, współwłaścicielowi firmy naftowej NefteKhimServis. Zostaną otwarte przed wakacjami, ale pod nową nazwą – donosi RIA Nowosti. Pozostaje 120 franczyz, które nie planują się zamykać. Ale bez półproduktów i po wyczerpaniu zapasów i one znikną z rynku.
Czytaj też: To miała być szybka wojna. Jak długo Rosja wytrzyma?
Cool-cola i Moskwicz
Znika także oryginalna coca-cola. Choć w sklepach nadal można ją znaleźć, jej cena wzrosła co najmniej dwukrotnie i z czasem podzieli los kultowego fast foodu. Zamiast coli, fanty czy sprite’a producenci już dziś proponują rodzime substytuty. Lukę na rynku jako pierwszy zaczął wypełniać moskiewski kombinat napojów bezalkoholowych Oczakowo słynący raczej z klasyków, takich jak kwas chlebowy czy niskoalkoholowy napój miodowy medowucha. Teraz produkuje także „Cool Colę” o „kultowym smaku coli” – tak reklamuje się w sieci. Fantę ma zastąpić Fancy o smaku pomarańczowym, a sprite’a limonkowy Street.