Świat

To miała być szybka wojna. Jak długo Rosja wytrzyma?

Władimir Putin za sterami symulatora lotów w szkole Areofłotu, 5 marca 2022 r. Władimir Putin za sterami symulatora lotów w szkole Areofłotu, 5 marca 2022 r. Mikhail Klimentyev / Russian Presidential Press and Information Office / TASS / Forum
Ukraina miała upaść w dwa tygodnie, które właśnie mijają. Tymczasem armia Rosji ugrzęzła, a koszty wojny mogą ją zrujnować. Jak długo może ją jeszcze ciągnąć?

Już dzisiaj wiemy, że Kreml przygotował się na dwutygodniową operację militarną. Miał być Blitzkrieg, zakładano, że Ukraińcy nie będą stawiać większego oporu, a Wołodymyr Zełenski zostanie obalony i zastąpiony „właściwym przywódcą, witanym kwiatami na ulicach”. Tyle na papierze. Rzeczywistość zaskoczyła planistów Kremla. Dzisiaj więc piszą nowe scenariusze, szacują straty i koszty wojny. Albo zaklinają rzeczywistość, uznając, że „operacja przebiega sprawnie i według planu”.

Czytaj też: Pucz albo rewolucja. Czy da się położyć kres rządom Putina?

Rosja zbiednieje. Jak Wenezuela

Plan był taki, że Rosja poradzi sobie z ciężarem operacji i ewentualnych sankcji. Jak się jednak okazuje, niedługo nie będzie w stanie unieść tych wszystkich kosztów. Tylko militarne straty idą już w miliardy. Według szacunków dziennika „Forbes” zrujnowany sprzęt jest wart 3 mld dol. Brytyjski think tank Centre for Economic Recovery oraz Civitta, firma consultingowa z siedzibą w Estonii, oceniają, że za „operację specjalną” w Ukrainie Rosja zapłaciła do tej pory 20 mld dol. (1,5 mld dziennie). Dla porównania: dobowy koszt zaangażowania w Syrii sięgał 2,4 mln dol.

Do tego dochodzi izolacja finansowa i technologiczna. Anders Aslund z The Atlantic Council sankcje nałożone na Rosję porównuje do tych wymierzonych w Iran i Wenezuelę. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow sprawę bagatelizował: „Iran przetrwał pod sankcjami 40 lat. My też sobie poradzimy”. To już norma, że im bardziej Pieskow uspokaja, tym bardziej Kreml jest zaniepokojony. Ma powody – Wenezuela traciła rocznie 16 proc. PKB. Nawet jeśli Putin, tak jak Maduro, utrzyma się u władzy, to Rosja bardzo zbiednieje. Dziś Rosjanin zarabia średnio 700 dol. miesięcznie (Ukrainiec 600), za dwa miesiące realna wartość jego pensji spadnie do 400 dol. A kryzys finansowy razem z inflacją będą ten stan jeszcze pogarszać.

Podkast: Po co Putinowi ta wojna?

Bankructwo, krach i panika

Według Morgan Stanley & Co., jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie, doradcy państw i korporacji, za najbardziej prawdopodobny scenariusz uznaje bankructwo Rosji do połowy kwietnia. Simon Waever, szef działu strategii kredytowych na rynkach wschodzących, oświadczył w ostatni poniedziałek, że wierzyciele oficjalnie uznają ją wtedy za niewypłacalną. Potwierdzają to notowania ubezpieczeń od bankructwa, które w stosunku do Moskwy są dziś na poziomie 80 proc. Także agencja Moody’s przestrzega inwestorów, że odzyskają tylko część ulokowanego w Rosji kapitału.

Raimondas Kuodis, profesor ekonomii z wileńskiego uniwersytetu, w wywiadzie dla Ziniu Radijas dał rosyjskiej gospodarce dwa tygodnie, a później – jak przewiduje – nastąpi „krach i panika”. Przecieki z rosyjskich służb mówią to samo. Władimir Oseczkin, aktywista prodemokratyczny i założyciel portalu Gulagu.net, 4 marca opublikował w sieci rozmowę ze źródłem zbliżonym do FSB. Analityk przyznał: „Przyjmujemy umowny deadline dla operacji do czerwca”. Umowny, bo „gospodarka dłużej nie wytrzyma”.

„Sankcje złamią Rosję” – przekonuje Anders Aslund. Zabójcze może się okazać odcięcie dostaw ropy i gazu ziemnego, bo Unia Europejska chce do końca roku ograniczyć o 80 proc. swoją zależność od rosyjskich surowców. Kreml zareagował nerwowo; agencja RIA Nowosti ostrzegła, że to katastrofa – dla Zachodu. Co świadczy wyłącznie o tym, że Putin ma świadomość wagi tego uderzenia. Do tego we wtorek prezydent USA Joe Biden ogłosił zakaz importu rosyjskich surowców energetycznych. Rosja spodziewa się, że za Waszyngtonem pójdą inni. Kanada i Wielka Brytania przystąpiły do embarga od razu, czas na decyzje reszty stolic.

Czytaj też: Rosyjscy oligarchowie. Zachód ich karze, Putin trzyma w garści

Zapasów zostało na miesiąc albo dwa

Na rosyjskim kryzysie skorzystają jej „sojusznicy”, w pierwszej kolejności Chiny, które dywersyfikują źródła importu, więc Putin będzie musiał zaoferować im atrakcyjne upusty. Skorzystać może też Iran, często błędnie uznawany za sojusznika Rosji. Kraje łączy najwyżej wspólnota interesów albo sojusz czysto taktyczny. Iran liczy poza tym, że dzięki sfinalizowaniu rozmów z Amerykanami w sprawie programu jądrowego sankcje zostaną zdjęte z niego, a docelowo jego surowce przynajmniej w części zastąpią rosyjskie dostawy. Nie zdarzy się to szybko ani automatycznie, zdecydowanie jednak nie będzie na rękę Moskwie.

Maksim Mironow, prof. ekonomii i finansów IE Business School w Hiszpanii, w wywiadzie dla dziennika „Forbes” wyjaśniał, że embargo na surowce uderzy w Rosję najmocniej. Oczywiście część eksportu przejmą inne państwa, lecz po znacznie zaniżonych cenach. Co ważne, przemysł surowcowy opiera się na urządzeniach sprowadzanych z zagranicy. Ich brak natychmiast przełoży się na spadek wydobycia, kluczowe są więc już zgromadzone zapasy. A tych – jak twierdzi Mironow – zostało na miesiąc–dwa.

Oleg Deripaska ostrzega, że Rosja zderzy się z kryzysem jeszcze głębszym niż rublowy z 1998 r., który był dużym szokiem dla budżetu i społeczeństwa. Przeciętnemu Rosjaninowi kojarzy się ze smutą lat 90. Na tej fali doszło do zmiany władzy – rok później Borys Jelcyn mianował na stanowisko szefa rządu „młodego, nikomu nieznanego” Władimira Putina, a potem namaścił go na pełniącego obowiązki prezydenta.

Wójcik: Sankcje cofną Rosję prawie do epoki kamienia łupanego

Wojna aż do zaorania

Ludzie mogą się zbuntować – ostrzega Mironow. Nie tylko w dużych miastach, bo kryzys dotknie zwłaszcza głubinkę (prowincję). Mieszkańcy Moskwy czy Sankt Petersburga mogą zrezygnować z zakupów w markowych sklepach, lecz gdy żywność zdrożeje co najmniej dwu–trzykrotnie, uderzy to przede wszystkim w biedniejsze regiony. W Rosjanach odżyje trauma lat 90.

Putin może zapewnić Rosji powtórkę jednego z trzech dużych kryzysów: z 1918, 1991 i 1998 r. Od tego, czy zakończy wojnę, czy będzie w nią brnął, zależy, co go czeka. Czy kryzys, z jakim borykali się bolszewicy po upadku caratu, czy podobny do tego z czasów rozpadu imperium radzieckiego, czy może szok, z którym mierzyła się słaba gospodarka okresu transformacji w 1998 r.

Gdyby żył Borys Niemcow, lider opozycji zamordowany w lutym 2015 r. tuż pod Kremlem, miałby odpowiedź: „Putin nie kieruje się rynkową kalkulacją, będzie brnął do końca”. A Mironow dodaje: „Pieniędzy wystarczy. Na wojnę w Rosji pieniądze zawsze się znajdą”, bo „Putin jest gotów walczyć aż do zaorania Rosji”.

Czytaj też: „Rosjanie złapali oddech”. Zachód musi wzmocnić sankcje

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną