Świat

Wojnę na Ukrainie wygrają Chiny

Władimir Putin i Xi Jinping. Pekin, 4 lutego 2022 r. Władimir Putin i Xi Jinping. Pekin, 4 lutego 2022 r. Alexei Druzhinin / TASS / Forum
Wojna gdzieś na wschodzie Europy, wikłająca jednocześnie Stany Zjednoczone, ich europejskich sojuszników i Rosję, to cenny prezent dla ChRL.

Wojnę na Ukrainie wygrają Chiny. Partia nie ma przyjaciół, sentymentów ani współczucia – ma tylko interesy. Tym egzystencjalnym jest kontrowanie liberalnego Zachodu, zwłaszcza USA, zagrażającego pozycji chińskich komunistów. Stąd wojna gdzieś na wschodzie Europy, wikłająca jednocześnie Stany Zjednoczone, ich europejskich sojuszników i Rosję, to cenny prezent dla ChRL. Tym ciekawszy, że być może zaczyna się właśnie nowa era w stosunkach międzynarodowych, polegająca na starciu dwóch bloków: liberalno-demokratycznego z autokratycznym. Dramat Ukrainy da Chinom wstępną przewagę – wejdą w kolejny etap historii na pozycji uprzywilejowanej.

Czytaj też: To cały czas jest plan A Putina. Realizuje go od wielu lat

Czy Chiny sekundują Rosji? Tak i nie

Patrząc z wierzchu, Chiny sekundują Rosji. Chowają się za fasadą ezopowego języka dyplomacji, niemniej dają znać, że rosyjskie działania zbrojne to nie jest żadna inwazja. Wina za zaognienie sytuacji leży wyłącznie po stronie Ukrainy – nie wywiązała się na czas z porozumień mińskich, warunków zawieszenia broni po konflikcie w 2014 r. Rosja – ważny partner w stawianiu oporu Ameryce – została przyparta do muru rozpychaniem się Amerykanów w jej sąsiedztwie. Kreml nie miał wyjścia, jego obawy są w pełni uzasadnione, Rosja powinna dostać nowe gwarancje bezpieczeństwa, ma też rację, gdy twierdzi, że dalsze rozszerzanie NATO pogorszy sytuację w Europie itd.

To stanowisko różni się od 2014 r., do którego Chiny odnosiły się ze znacznie większym dystansem. Ale teraz też nie pójdą dużo dalej, pewnie nie uznają niepodległości donbaskich państewek, tak jak nie zrobiły tego wcześniej w przypadku Krymu, Osetii Południowej czy Abchazji, też w różnym stopniu kontrolowanych przez Rosję, ale de iure pozostających w granicach Ukrainy i Gruzji.

Z drugiej strony nie oponują przeciw sankcjom nakładanym na putinizm. I oczywiście się do nich nie dopisują, choć to ważny wyłom – jakże inaczej wyglądałby nacisk na Rosję, gdyby dołączyli do niego Chińczycy. Przy okazji sprawdzają, jak reagują USA, zwłaszcza w przypadku chińskiej inwazji na Tajwan, i próbują dostosować swoją strategię przejęcia wyspy. W każdym razie zza dyplomatycznych formułek przebija nadzieja, że Zachód na Ukrainie nie sprosta wyzwaniu i wyjdzie z tego konfliktu z poczuciem klęski, świadomością własnych podziałów i braku solidarności. Pewnie słusznie – widzimy, jak idą próby odcięcia Rosji od bankowego systemu SWIFT.

Ostrowski: Putin atakuje Ukrainę i krzyczy: „to nie ja jestem agresorem”

Chiny. Strategiczna powściągliwość

Chiny stoją więc z boku, ich zimna obojętność opisywana jest jako strategiczna powściągliwość sprowadzająca się do cynicznego czekania na rozwój wypadków. Bo kolejną częścią tego równania jest Rosja. Wielu poważnych analityków stosunków międzynarodowych pod nazwiskiem i publicznie pyta, czy Władimir Putin nie postradał przypadkiem zmysłów, dodając, że wymykająca się racjonalności, sprzeczna z prawem i bandycka inwazja skażą rosyjskiego prezydenta na banicję i przestanie być akceptowanym uczestnikiem społeczności międzynarodowej.

Ta rachuba pewnie jest na wyrost i za chwilę zacznie się globalne relatywizowanie przewin Putina, niemniej nie można wykluczyć, że sprawa Ukrainy będzie jeśli nie początkiem końca putinizmu, to jego poważnym osłabieniem.

Rosja–Chiny. Historyczna zadra

Rosja będzie izolowana, skazana na pogłębianie stosunków z Chinami, tam szukać będzie alternatywnego rynku dla swoich surowców i stamtąd będzie mogła sprowadzać technologie obłożone zachodnimi sankcjami. Ale gdzieś w tle tkwi zadra. W XIX w. Rosja była jednym z państw, które najechały chińskie cesarstwo, i ograbiła je z ogromnych terytoriów na Dalekim Wschodzie.

W chińskiej strategii nadal ten punkt jest uznawany za wymagający rozwiązania. Ta historyczna uraza jest jedną z przeszkód, która nie pozwala na jakąś większą sympatię wobec północnego sąsiada, który nie jest materiałem na przyszłego sojusznika – tych Chiny zwyczajowo nie miewają – ale na młodszego, uzależnionego partnera. Z pekińskiej perspektywy Rosja relatywnie słabnie i tego wrażenia nie zatrą ewentualne postępy jej wojsk nad Dnieprem.

Wójcik: Efekt pieluchy. Dlaczego czeka nas wojna z Chinami?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną