Świat

Politycy w USA „coś zrobili” w sprawie kontroli dostępu do broni

Miejsce poświęcone pamięci ofiar w szkole w Uvalde (Teksas) Miejsce poświęcone pamięci ofiar w szkole w Uvalde (Teksas) Veronica Cardenas / Reuters / Forum
Zbliżają się wybory do Kongresu, przed którymi politycy obu partii chcą się pochwalić, że coś zrobili w sprawie największej bodaj plagi współczesnej Ameryki – epidemii masowych morderstw.

Po serii masowych zabójstw z użyciem broni palnej w USA politycy obu partii w Kongresie uzgodnili projekty zmian ustawowych, które zmierzają do zmniejszenia ryzyka powtarzania się takich tragicznych incydentów. Planowane legislacje są efektem zgniłego kompromisu demokratów z republikanami, którzy nie zgodzili się na znaczące ograniczenia dostępu do broni, chociaż łatwość jej zakupu jest główną przyczyną niechlubnego pierwszeństwa Ameryki w statystyce masakr wśród krajów wysoko rozwiniętych. Najistotniejsze w pakiecie nie jest to, co w nim jest, tylko to, czego w nim nie ma.

Broń w USA. Góra urodziła mysz

W pakiecie, którego szczegółów jeszcze nie ustalono, przewiduje się rozmaite, głównie finansowe zachęty rządu federalnego do uchwalania w poszczególnych stanach tzw. red flag laws (dosł. praw czerwonej flagi), czyli praw mających zapobiegać dostawaniu się broni w ręce osób stanowiących zagrożenie dla innych lub siebie. Prawa takie obowiązują na razie tylko w 19 stanach i stolicy kraju, Waszyngtonie.

Kongres miałby także uchwalić „poważne inwestycje” w programy prewencji i leczenia chorób psychicznych oraz zapobiegania samobójstw. Inną zmianą legislacyjną byłby nakaz bardziej gruntownego niż do tej pory sprawdzania pod kątem karalności i zdrowia psychicznego nabywców broni w wieku od 18 do 21 lat. Jeszcze inną nowością, którą pochwalili się politycy, byłoby zmuszenie „większej liczby” sprzedawców broni – choć nie wiadomo ilu, bo negocjacje nad detalami tej propozycji trwają – aby zarejestrowali się w federalnej ewidencji licencjonowanych sprzedawców, czyli takich, którzy są zobowiązani do wspomnianej weryfikacji nabywców. W pakiecie przewiduje się też wzmocnienie „środków bezpieczeństwa” – znowu: na razie nie wiadomo jakich – w szkołach, gdzie w ostatnich latach miało miejsce najwięcej masowych zabójstw. Ostatnią zmianą byłby zakaz posiadania broni przez wszystkie osoby oskarżone o przemoc domową wobec swych obecnych lub byłych partnerów (teraz obowiązuje tylko wobec współmałżonków lub osób pozostających w związku nieformalnym, którego owocem są dzieci).

Jak widać, góra urodziła mysz. Wiadomo już, że Kongres nie uchwali zmian ustawowych, jakich od lat domagają się demokraci i jakie popiera zdecydowana większość Amerykanów. To przede wszystkim takie posunięcia jak zakaz sprzedaży automatycznej broni „ofensywnej” typu wojskowego, wprowadzenie powszechnej weryfikacji nabywców broni – którą bez żadnego sprawdzania można nabyć na wiejskich targach albo w internecie – podniesienia wieku dla osób kupujących broń z 18 do 21 lat, a także zakaz magazynków o dużej pojemności.

Czytaj też: Ameryka jest smutna i ma broń pod ręką

18-letni sprawcy masakr

W ciągu kilku ostatnich tygodni doszło do licznych dramatów: w masakrze w sklepie spożywczym w Buffalo w stanie Nowy Jork zginęło dziesięciu Afroamerykanów zastrzelonych przez białego rasistę, w szkole podstawowej w miasteczku Uvalde w Teksasie szaleniec psychopata zabił 19 dzieci i dwoje nauczycieli. Kilka dni potem w Tulsa w stanie Oklahoma mężczyzna zastrzelił dwoje lekarzy, dwie inne osoby i samego siebie. Wszyscy byli uzbrojeni w półautomatyczny, szybkostrzelny pistolet AR-15 typu wojskowego. Dwaj pierwsi sprawcy mieli po 18 lat. Wszyscy byli wyposażeni także w pistolety z magazynkami o dużej pojemności. Podobnych masakr na dużą skalę zdarzyło się w USA kilkadziesiąt w ostatnich 25 latach. Ich ofiarami padają najczęściej dzieci.

Mimo to przeciwni znaczącym restrykcjom republikanie twierdzą, że byłyby one naruszeniem prawa obywateli do zakupu i posiadania broni wynikającego z drugiej poprawki do konstytucji. Argumentuje się, że broń służy im do samoobrony albo polowania. Jeden z senatorów GOP, pytany ostatnio, po co myśliwym pistolet AR-15, odpowiedział, że do polowań na... psy preryjne, zwierzątka żyjące na preriach.

Sprzeciw wobec podniesienia wieku zakupu broni z 18 do 21 lat uzasadnia się koniecznością obrony praw konstytucyjnych, chociaż w USA alkohol można kupić dopiero po ukończeniu 21. roku życia. Josh Hawley, jeden z republikańskich senatorów, protestował nawet przeciw „prawom czerwonej flagi”, na mocy których można konfiskować broń osobom uznanym za niebezpieczne dla otoczenia, twierdząc, że to „rażące pogwałcenie praw obywatelskich”.

Czytaj też: Wojna o broń w USA

Teraz Senat. Diabeł tkwi w szczegółach

Wspomniane wyżej ograniczenia, uznane przez większość opinii publicznej w USA za zdroworozsądkowe, uchwaliła już w ubiegłym roku Izba Reprezentantów, gdzie demokraci mają większość. Projekt tych restrykcji upadł jednak w Senacie – tu demokratyczna większość „wisi” tylko na jednym głosie wiceprezydent Kamali Harris, ponieważ mandaty rozkładają się między partiami po równo (50:50), a do uchwalenia ustawy niezbędna jest większość 60 głosów (z powodu tzw. filibuster). Pakiet uzgodniony w zeszłym tygodniu, ze skromnymi ograniczeniami, zyskał poparcie dziesięciu republikańskich senatorów, co zapowiada, że zostanie ostatecznie uchwalony. Senat ma na to jednak tylko dwa tygodnie, gdyż z końcem czerwca Kongres tradycyjnie przerywa sesję, by umożliwić jego członkom wyjazd na letni urlop. Tymczasem trwają jeszcze rozmowy na temat szczegółów – a to w nich, jak wiadomo, siedzi diabeł.

Ustawa o jakichś minimalnych restrykcjach prawdopodobnie jednak przejdzie. Zbliżają się listopadowe wybory do Kongresu, przed którymi politycy obu partii chcą się pochwalić, że coś zrobili w sprawie największej bodaj plagi współczesnej Ameryki – epidemii masowych morderstw dokonywanych przez szaleńców psychopatów. Nawet demokraci, którzy chcieli więcej, seryjnie chwalą teraz uzgodnione projekty legislacyjne, twierdząc, że dokonano postępu, aby im zapobiegać. Jest to typowy dla polityków spin.

Z drugiej strony można się przynajmniej cieszyć, że obie partie po raz pierwszy od wielu lat dogadały się, choć tylko częściowo, w sprawie ważnej dla kraju.

Czytaj też: Dlaczego masakry w USA stają się coraz krwawsze?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną