Konsultacje publiczne w sprawie treści pisemnych ostrzeżeń rozpoczęły się w miniony weekend 11 czerwca i potrwają 75 dni. Rząd ma nadzieję wprowadzić nowe przepisy już w drugiej połowie 2023 r. Tak zdecydowane podejście do tematu może nawet nieco dziwić, biorąc pod uwagę bieżące statystyki na temat palenia papierosów w Kanadzie. Według danych StatCan, tamtejszego urzędu statystycznego, w tej chwili regularnie nikotynę w ten sposób konsumuje zaledwie 13 proc. populacji. To wynik nie tylko niski w liczbach bezwzględnych, ale też znacznie lepszy niż jeszcze kilka dekad temu – w 1998 r. odsetek ten wynosił 28 proc., a więc ponad dwa razy więcej. W dodatku coraz mniej palą najmłodsi Kanadyjczycy, a więc część społeczeństwa najbardziej podatna na uzależnienia. W grupie wiekowej 15–19 lat uzależnionych od papierosów jest tylko 4 proc. obywateli, czyli co 25. osoba.
Cel: 5 proc. palaczy
Mimo to władze uznały, że walkę z paleniem trzeba przyspieszyć. Po części z powodu presji, którą same na siebie nałożyły. Kanadyjski rząd lata temu zobowiązał się do zredukowania całkowitego odsetka palaczy w społeczeństwie do zaledwie 5 proc. do 2035 r. Została więc nieco ponad dekada, a wynik wciąż jest blisko trzy razy wyższy względem określonego celu. Uznano więc, że bieżące techniki, oparte głównie na graficznych, czasami wręcz drastycznych, zdjęciach zdeformowanych płuc czy innych zdrowotnych konsekwencji palenia nie zdają egzaminu. Albo zwyczajnie się już palaczom opatrzyły. To właśnie bowiem Kanada była pierwszym krajem na świecie, który na przełomie wieków wprowadził obrazki na paczkach papierosów, zapoczątkowując w ten sposób globalny trend.