Unieważnienie Roe v. Wade oznacza, że poszczególne stany będą teraz mogły wprowadzać wszelkie, najdalej idące zakazy aborcji bez obaw, że będą uchylane jako niezgodne z prawem. Decyzja Sądu Najwyższego, zdominowanego przez konserwatywnych sędziów, jest sprzeczna z wolą większości Amerykanek i Amerykanów i wywołała szok. Może mieć rozległe skutki polityczne, przede wszystkim dla zbliżających się w tym roku wyborów do Kongresu.
Czytaj też: Do czego prowadzi nadużywanie klauzuli sumienia?
Hipokryzja konserwatywnych sędziów
Sąd wydał wyrok większością głosów 5 do 4. Za delegalizacją aborcji opowiedziało się pięcioro sędziów konserwatywnych: Clarence Thomas, Samuel Alito, Bret Kavanaugh, Neil Gorsuch i Amy Barrett. Troje ostatnich nominował Donald Trump. Przeciw uchyleniu Roe v. Wade głosowali Stephen Breyer, Elena Kagan, Sonia Sotomayor i prezes sądu John Roberts, który uchodził za umiarkowanego konserwatystę i przeciwnika aborcji (był nominowany przez prezydenta George′a W. Busha). Przyłączył się jednak do liberalnej mniejszości, oświadczając, że prawo do aborcji należało ograniczać stopniowo, a nie jednorazowym aktem sądu.
Sędzia Alito, który w imieniu większości ogłosił uzasadnienie decyzji, argumentował, że konstytucja USA nie wspomina o prawie do aborcji, więc rozstrzygnięcia w tej sprawie powinny należeć do stanów. Precedens Roe v. Wade uzasadniono w 1973 r. prawem do prywatności, na które powołuje się będąca częścią konstytucji Karta Praw (Bill of Rights). Komentatorzy w telewizji CNN zwrócili uwagę na hipokryzję argumentacji Alito – ten sam Sąd Najwyższy poprzedniego dnia zalegalizował noszenie przy sobie ukrytej broni palnej, choć druga poprawka, na którą powołują się zwolennicy swobodnego dostępu do broni, mówi tylko o jej posiadaniu, a nie noszeniu w miejscach publicznych.