Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zamach na Shinzo Abego zatruje światową politykę

Kwiaty złożone w miejscu zamachu na byłego premiera Japonii. Nara, 8 lipca 2022 r. Kwiaty złożone w miejscu zamachu na byłego premiera Japonii. Nara, 8 lipca 2022 r. Issei Kato / Forum
Nawet przywódcy państw zadowolonych ze swojego poziomu bezpieczeństwa mogą jeszcze bardziej odgrodzić się od obywateli i z większą niepewnością ściskać ręce wyborców. Japończycy są dziś w szoku.

Zamach na Shinzo Abego, byłego szefa japońskiego rządu, zatruje światową politykę jadem nieufności do obywateli. W powojennej Japonii – inaczej niż w epokach wcześniejszych – mordowanie konkurentów lub przeciwników nie było środkiem prowadzenia spraw publicznych.

Ostatnio japoński polityk krajowego formatu zginął w Tokio w 1960 r., gdy młodziutki nacjonalista zasztyletował lidera partii socjalistycznej. W tym samym roku inny nacjonalista sześciokrotnie dźgnął w udo byłego premiera, zresztą prywatnie dziadka Abego. Brak krwawej tradycji w polityce pewnie ułatwił zamachowcy dostęp do Shinzo Abego, ochrona premiera nie musiała spodziewać się aż tak poważnego zagrożenia. Lekcję z Nary wyciągną zapewne inni przywódcy, nawet ci z państw zadowolonych ze swojego poziomu bezpieczeństwa mogą jeszcze bardziej odgrodzić się od obywateli i z większą niepewnością ściskać ręce wyborców.

Atak na byłego premiera Japonii. Motywy?

Choć w mediach społecznościowych zasugerowano, że Abe mógł zginąć w związku z krytyką rosyjskiej inwazji na Ukrainę, to jak dotąd policja nie podała żadnych przesłanek wskazujących na to, że zamachowiec działał w porozumieniu z innymi osobami. Wygląda raczej na samotnika, skądinąd takich sprawców wybitnie trudno powstrzymać przed dokonaniem przestępstwa. Byli współpracownicy mówili policji, że 41-letni Tetsuya Yamagami nie obnosił się z poglądami.

Po zatrzymaniu rozmawiał ze służbami, oświadczył, że żywił urazę do Abego, ale nie był motywowany jego poglądami.

Reklama