Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

170. dzień wojny. Ukraińcy to spece od precyzyjnego uzbrojenia. Odpalili swoją tajną broń?

Zdjęcie satelitarne zniszczonej rosyjskiej bazy lotniczej Saki na Krymie Zdjęcie satelitarne zniszczonej rosyjskiej bazy lotniczej Saki na Krymie Planet Labs PBC / Reuters / Forum
Co prawda ostatniej doby sytuacja na froncie nie zmieniła się znacząco, ale pomału zaczyna się wyjaśniać, jak i czym atakuje Ukraina. Dla zachodnich analityków staje się zaś jasne, że Rosjanie nie zdołają osiągnąć swojego głównego celu – okupacji całej Ukrainy.

Rosjanie narzekają, że ich słynna 64. Brygada Zmechanizowana Gwardii, która tak się „zasłużyła” w Buczy, praktycznie przestała istnieć. Jej resztki stacjonują na południowy zachód od Enerhodaru, ale tylko na papierze, bo nie kierowano do niej żadnych uzupełnień. Pojawiła się nawet hipoteza, że rosyjski sztab generalny pozwoli całkowicie ją zniszczyć, by można ją było rozwiązać i zatrzeć wspomnienia o jej zbrodniach.

Saki. Spłonęły samoloty, a nawet auta

Coraz więcej wiadomo też o ataku na lotnisko Saki na Krymie. Dokładna analiza zdjęć satelitarnych wykazała, że w dwa stoiska ze składami amunicji uderzyła przypuszczalne głowica kasetowa, występująca w rakietach M39A1 z systemu MGM-140 ATACMS. Mieści się w niej 275 małych pocisków M74 Anti-Personnel i Anti‑Materiel (APAM), z ładunkiem odłamkowo-burzącym ważącym po 0,59 kg. Ponieważ Rosjanie przechowywali amunicję lotniczą dosłownie między samolotami i w dwóch budynkach w rogach obwałowań, kolejne detonacje wywołały eksplozję magazynów. Leje w miejscach, gdzie stały, wyglądają jak po wybuchach amunicji, nie ma śladów udarowych (o większej głębokości) zostawianych przez pocisk czy bombę. Niewykluczone, że w nieodległy domek pilota uderzyła jakaś rakieta, której silnik pod wpływem pożaru i temperatury spracował i trafił w niego przypadkiem. Takie rakiety fruwały podobno w różnych kierunkach na tym terenie.

Co ciekawe, niedaleko obwałowań spłonęły dziesiątki przyzwoitych samochodów zaparkowanych na jednej z betonowych płaszczyzn lotniska. Skąd się tam wzięły, tego nikt nie wie. Wyjaśnienie może być jedno – dowódca bazy „kręcił lody”, tj.

Reklama