Korea Płn. groźnie bawi się rakietami. Pocisk poleciał nisko i daleko jak nigdy
Korea Północna wystrzeliła pocisk balistyczny, który wzbił się na wysokość tysiąca kilometrów, przeleciał nad Japonią i po pokonaniu 4,5 tys. km spadł do Pacyfiku. W północnej części Japonii, m.in. w Tokio, rozbrzmiały syreny alarmów przeciwlotniczych. Obywateli poinformowano przez media i telefony komórkowe, że Korea strzela, i wezwano, by kryć się w budynkach lub pod ziemią, np. w tunelach metra.
Żaden z dotychczas testowanych północnokoreańskich pocisków nie poleciał dalej. Na dodatek tym razem trajektoria przelotu była niższa niż zwykle, miała bardziej wojenny charakter, jakby chodziło o przetrenowanie faktycznego ataku na Japonię, państwo uważane przez Koreę Północną – obok Korei Południowej i USA – za wrogie. W szybko udzielonej odpowiedzi osiem południowokoreańskich i amerykańskich samolotów w ramach demonstracji przeprowadziło ćwiczenia bombowe, celując w niezamieszkaną wyspę.
Korea psuje Chinom święto
Kto ma takie możliwości militarne jak Kim, raczej nie lata innym nad głową, do tego bez zapowiedzi i zgody, bo podobny krok jest nie tylko złamaniem norm prawa międzynarodowego, ale mógłby zostać zinterpretowany jako atak i spotkać się z odpowiedzią. Czasy się zmieniają, region Azji Wschodniej jest bardziej niespokojny, choćby Tajwan – potencjalne miejsce wybuchu wojny między ChRL i Stanami Zjednoczonymi – leży tuż pod bokiem. Ale Korea Północna nadal gra na jedną strategiczną nutę. Świat zastanawia się, czy możliwe jest wykorzystanie przez Rosję broni jądrowej w Ukrainie, a przecież to Kim w takich groźbach specjalizuje się od dekady, straszył już rozpętaniem wojny jądrowej, w tym atakami na kontynentalną część USA.