Rosjanie uporczywie próbują odzyskać pozycje, prowadząc silne kontrataki w kilku rejonach. Pod Kreminną (obwód ługański) kontratakowali w stronę Nowosadowych i Tern, ale zostali odparci. Z kolei dalej na północ, w okolicy Swiatowego, Ukraińcy powolutku wgryzają się w obronę przeciwnika. Przesunęli się tu nieco za wsie Stelmachiwka i Perszotrawnewe, ale są to niestety niewielkie zyski. Wygląda to bardziej na poprawę własnego położenia niż zakrojone na szerszą skalę działania ofensywne. Ukraińskie wojska unikają dramatycznych szturmów, w których mogłyby ponieść spektakularne straty (inaczej niż Rosjanie). Teraz przejdą zapewne do rozmiękczania wroga ogniem artylerii i z pomocą amunicji krążącej. Dalej położone cele są atakowane rakietami z wyrzutni MLRS i HIMARS.
Po własnych trupach do celu
Nieco trudniejsza sytuacja powstała pod Chersoniem. Tutaj Ukraińcy podjęli silniejszy szturm na linii Miłowe–Dawidiw Brod, ale mimo wsparcia artyleryjskiego i śmigłowców nie udało im się przełamać twardej obrony rosyjskich spadochroniarzy z WDW (Wojsk Powietrzno-Desantowych). Ukraińcy nie walą głową w mur – gdy natrafili na lawinę rosyjskiego ognia, zalegli, ostrożnie się cofnęli i wezwali wsparcie ogniowe. To słuszna decyzja i jakże odmienna postawa niż Rosjan szturmujących po swoich trupach...
I tak niektóre rosyjskie jednostki już zdrowo tutaj oberwały. 126. Brygada Obrony Wybrzeża z 22. Korpusu Armijnego z Krymu opublikowała film – żołnierze jednego z batalionów twierdzą, że zostało w ich kompanii 80 ludzi (powinno być ok. 120), mają tylko jeden transporter kołowy BTR, poza tym muszą się poruszać nieopancerzonymi ciężarówkami.