Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kontrowersyjny Kanye West. Czy w USA wolno być antysemitą? A rasistą?

Ye, do zeszłego roku znany jako Kanye West. Tu na przyjęciu oscarowym zorganizowanym przez „Vanity Fair” w 2020 r. Ye, do zeszłego roku znany jako Kanye West. Tu na przyjęciu oscarowym zorganizowanym przez „Vanity Fair” w 2020 r. Xavier Collin / Image Press Agency / BACKGRID / Forum
Czy w Ameryce można być antysemitą? Tak, ale to kosztowne przekonania. Ye (dawniej Kanye West) zapłacił za to co najmniej 1,5 mld dol. i stracił status miliardera. Ale nie tylko o pieniądze tu chodzi.

Zacznijmy jednak od pieniędzy. Rozpoznawalny na całym świecie raper zarabiał krocie na lukratywnych kontraktach z globalnymi markami. W zaledwie kilka tygodni stracił status miliardera, co skrupulatnie podliczył magazyn „Forbes”. Umowy z artystą zerwały Balenciaga, Gap, a ostatnio Adidas. Współpracę z nim zakończyła Creative Artists Agency, a studio producenckie MRC ogłosiło, że nie wyemituje ukończonego właśnie filmu dokumentalnego na jego temat.

Czytaj też: Kanye West najbardziej wpływową postacią według „Time′a”

Kanye West. Bardzo drogie słowa

Sama umowa z Adidasem opiewała według szacunków na 1,5 mld dol. (w 2022 r. miał zarobić z tego tytułu ok. 250 mln). Twórcy zostało ponoć „tylko” 400 mln (nieruchomości, gotówka, muzyka) i 5 proc. udziałów w firmie produkującej bieliznę modelującą (należącej do jego byłej żony Kim Kardashian). Kanye/Ye co prawda nadal uważa się za miliardera – twierdzi, że jego majątek jest wart 3,3 mld dol., a „Forbes” po prostu nie umie liczyć...

Bez względu na to, ile raper stracił, ważniejsze wydaje się to, jak daleko mogą posunąć się gwiazdy, nawet jeśli ich działania nie są w pełni uświadomione – nie wiadomo, na ile zachowanie artysty wynika z kruchego stanu psychicznego, o którym od dawna rozpisują się media, a na ile są efektem czystej kalkulacji. Nie są to bezzasadne pytania – Kanye oskarżał w przeszłości Adidasa i Gap o kradzież jego designerskich pomysłów. Ta druga firma we wrześniu postanowiła zakończyć z nim współpracę, ale i w dalszym ciągu sprzedawać ubrania z linii „Yeezy”. Kilka dni temu w końcu ogłosiła, że jednak wycofuje stroje sygnowane przez Ye ze sklepów stacjonarnych i internetowych.

Sam artysta zamierza budować własny „Yecosystem”, który będzie produkował i sprzedawał jego produkty. Co nie musi być skazane na porażkę, mimo że ostatnie wypowiedzi Westa potępiło wiele wpływowych organizacji, jak American Jewish Commitee, Anti-Defamation League, a prócz tego politycy i celebryci, w tym Kim Kardashian. Do sprawy odniósł się nawet goszczący w tych dniach w USA prezydent Izraela Jicchak Herzog: „Odpowiem jako obywatel Izraela, jako Żyd i jako człowiek: jestem niezmiernie zadowolony, gdy widzę tak powszechne oburzenie komentarzami Kanyego Westa”.

Adidas zrywa kontrakt

O co właściwie poszło? W skrócie o zachowania i wypowiedzi uznawane za antysemickie, choć w dużej mierze były też rasistowskie. Adidas, który w ostatni czwartek zakończył współpracę z Ye, wyjaśniał, że chodzi o serię komentarzy. „Ostatnie wypowiedzi i działania Ye są nieakceptowalne, pełne nienawiści, niebezpieczne i niezgodne z wartościami firmy, takimi jak poszanowanie różnorodności, szacunek i uczciwość” – czytamy w oświadczeniu. Niemiecki gigant uczynił z rapera miliardera i sam zarabiał na linii „Yeezy” (według „Bloomberga” wartej 8 proc. całej sprzedaży firmy).

Adidas nabrał wątpliwości na początku października, kiedy artysta pojawił się na paryskim tygodniu mody w koszulce z wizerunkiem Jana Pawła II i hasłem „White Lives Matter” na plecach. Znana amerykańska organizacja Anti-Defamation League (Liga na Rzecz Przeciwdziałania Zniesławieniu) uznała te słowa za zgodne z dewizą tzw. białych suprematystów odwołujących się do tradycji Ku Klux Klanu. Szef ADL Jonathan Greenblatt wzywał: „W krótkim czasie Ye stał się najbardziej znanym, powszechnie słyszanym, bezczelnym antysemitą na świecie. (...) Tysiące podpisów i wciąż ani słowa, @adidas? Wasze milczenie to zagrożenie dla Żydów”.

A Kanye polewał ogień benzyną. Twitter odblokował mu niedawno konto po ponaddwuletniej przerwie, a ten już parę godzin później obwieścił: „Dziś jestem trochę śpiący, ale kiedy wstanę, zrobię ŻYDOM death con 3. Co zabawne, nie mogę być antysemitą, bo czarni to tak naprawdę Żydzi. Poza tym zabawiliście się moim kosztem i próbujecie pozbyć się każdego, kto nie zgadza się z waszym poglądem”. Chwilę wcześniej West stracił dostęp do Instagrama, bo upubliczniał tam korespondencję z raperem Seanem „Diddym” Combsem – przekonywał, że jest kontrolowany przez Żydów. „Zrobię z ciebie przykład dla Żydów, którzy kazali ci do mnie zadzwonić, że nie da się mi grozić ani mną sterować. Ostrzegałem, że to oznacza wojnę”.

Czytaj też: Dzisiejszy antysemityzm ma swoje źródła w najnowszej historii

Pochwała dla nazistów

Nie był to bynajmniej koniec ofensywy Westa. Jego konto na Twitterze zawieszono na 24 godziny, a tuż potem oświadczył: „Spójrz na to, Mark [Zuckerberg, właściciel m.in. Instagrama]. Chcesz mnie wyrzucić z Instagrama? Kiedyś byłeś moim czarn...em”. Post opatrzył zdjęciem, na którym w towarzystwie kilku osób on i Zuckerberg trzymają mikrofon – można się domyślić, że razem rapują. Znów odcięty od Twittera i Instagrama, Kanye zapowiedział, że kupi znany z konserwatywnych sympatii komunikator Parler.

W obliczu presji na Adidasa, który sam musi mierzyć się z nazistowską przeszłością, wypowiedzi Westa musiały być przekroczeniem czerwonej linii. Zwłaszcza w Niemczech, gdzie propagowanie nazizmu jest zakazane, włączając eksponowanie swastyki i negowanie Holokaustu. Przypomnijmy, bracia Adolf i Rudolf Dasslerowie należeli do NSDAP, a ich znana bawarska fabryka obuwia w czasie wojny przestawiła się na produkcję amunicji dla armii Hitlera. W 1949 r. bracia się rozeszli – Adolf założył Adidasa, Rudolf Pumę.

Tymczasem atmosfera wokół Westa się zagęszcza. Kilka osób związanych z nim w rozmowach z CNN przyznało, że od dawna był zafascynowany Hitlerem, chciał zatytułować w ten sposób nawet jeden ze swoich z albumów (ostatecznie wydany jako „Ye”). „Wychwalał Hitlera, mówił, że był niesamowity, bo zagarnął tyle władzy. Opowiadał też o wszystkich wielkich rzeczach, jakie on i partia nazistowska zrobiły dla Niemców” – wyznał anonimowo biznesmen kiedyś pracujący dla rapera. Jak dodał, West czytał „Mein Kampf” i chwalił nazistów za umiejętność korzystania z propagandy. Muzyk nie odniósł się do tych zarzutów.

Antysemityzm nie

Sprawa ma jeszcze drugie, równie kontrowersyjne dno. Otóż West słynie poza wszystkim z rasistowskich wypowiedzi względem czarnoskórych Amerykanów. W wywiadzie dla TMZ w 2018 r. stwierdził, że niewolnictwo „brzmi jak wybór”. Jak ujawnił w CNN Van Lathan Jr., który przeprowadzał tę rozmowę, stacja skasowała wygłoszoną przez muzyka deklarację, że „kocha Hitlera i nazistów”.

Czy w Ameryce można być zatem rasistą, a nie można antysemitą? Pod względem prawnym można być jednym i drugim – pierwsza poprawka do konstytucji gwarantuje m.in. szeroko rozumianą wolność słowa, choć oczywiście zabroniona jest wszelka dyskryminacja, także ze względu na kolor skóry czy wyznanie. Ameryka ma tymczasem problem z antysemityzmem, i to spory. Według danych ADL przybywa incydentów o takim charakterze – w 2021 r. było ich o 34 proc. więcej niż rok wcześniej (w sumie ponad 2,7 tys. przypadków). Najwięcej, bo ponad 1,7 tys., zgłoszeń dotyczyło różnego rodzaju prześladowań: przekleństw, stereotypów, teorii spiskowych wobec Żydów. Rośnie też liczba przestępstw z nienawiści – w 2021 r. w 20 największych miastach doszło do 373 zdarzeń (wzrost o 59 proc.).

Chodzi jednak o coś więcej. Zdaniem dr Aishy Powell, badaczki kultury i rasy w Morgan State University w Baltimore, Ye zapłacił za antysemickie wypowiedzi, natomiast niewielu obeszły te rasistowskie. A powielał wielokrotnie m.in. teorię, że George Floyd zmarł po przedawkowaniu fentanylu, a nie dlatego, że policjant dusił go kolanem. „Rzeczywistość w Ameryce jest taka, że antyczarnoskórość jest akceptowana i nigdy nie spotyka się z większymi reperkusjami niż krótkotrwałe oburzenie niektórych członków społeczeństwa i czołowych organizacji działających na rzecz osób czarnoskórych” – uważa Powell. Jej zdaniem firmy świadomie ogrywają rasizm również marketingowo, co najbardziej widać w branży kosmetycznej i modowej – brak produktów dla osób czarnoskórych jest wykorzystywany do wzbudzania oburzenia, a następnie... do promocji tych produktów. Jako przykład Powell podaje nieuwzględniające osób o ciemniejszej karnacji podkłady firmy Tarte Cosmetics oraz wełniany sweter-kominiarkę od Gucci przypominający blackface (czarny golf z wycięciem na usta obszytym czerwoną wełną).

Domosławski: Bunt krzywdzonych w USA

Rasizm tak

Powell uważa, że w przypadku Ye zabrakło odwagi, ale i opcji po stronie czarnej społeczności. Część z nich nawet go wspiera, oddzielając „artystę od kontrowersji”. Co ciekawe, jeszcze w 2005 r., po huraganie Katrina, West stwierdził, że „George Bush nie dba o czarnych”. Teraz współczuje białym mężczyznom, bo mają „najmniej przestrzeni do mówienia”. Naukowczyni celnie demaskuje pozorne wsparcie Kanyego dla niektórych czarnoskórych mężczyzn w ich walce o prawo do opieki nad dziećmi – jego argumenty o niesprawiedliwym przypisywaniu im cech agresywnych, hiperseksualnych służą ostatecznie wyłącznie jemu i jego osobistej krucjacie przeciw byłej żonie. Warto też przypomnieć, że artysta nie stroni od mizoginicznych komentarzy wobec czarnoskórych kobiet – do historii przejdzie stwierdzenie, że musi wziąć „30 pryszniców” po randkach z modelką Amber Rose.

Według Powell Ye wykorzystał społeczność czarnych tak, jak to robią korporacyjni giganci: „Używał ich jako podpory, by osiągnąć sukces, i opuścił ich w chwili, gdy uzyskał status niemal równy z Jezusem”.

I choć artysta od dawna skarży się na próby scancelowania go ze świata kultury, wciąż ma całkiem liczne grono fanów, którzy jakoś nie porzucili jego płyt ani ubrań. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że jeśli West sam się nie „unieważni”, wciąż będzie miał rzesze zwolenników. Bo i nie jest tak, że wszyscy się od niego odcięli – platforma streamingowa Netflix właśnie ogłosiła, że trylogia o Weście „Jeen-yuhs” pozostanie w serwisie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną