Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

247. dzień wojny. Im wyżej latają Rosjanie, tym bardziej bezkarnie. Jak ich strącić?

Ukraina dostała od USA popularne amerykańskie Stingery, przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe, które żołnierz odpala trzymając wyrzutnię na ramieniu. Ukraina dostała od USA popularne amerykańskie Stingery, przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe, które żołnierz odpala trzymając wyrzutnię na ramieniu. US Marine Corps / Zuma Press / Forum
Rosjanie nadal po barbarzyńsku atakują infrastrukturę energetyczną Ukrainy, licząc na to, że wyjątkowo ciężkie warunki życia złamią wolę walki jej mieszkańców. Co można z tym zrobić?

Infrastruktura energetyczna może być traktowana jako legitymizowany cel wojskowy, tyle że w tym wypadku Rosji wcale nie chodzi o redukcję potencjału militarnego. Przypomnijmy: cel wojskowy to taki, którego zneutralizowanie osłabia zdolności bojowe przeciwnika. Niszczenie infrastruktury energetycznej co prawda paraliżuje komunikację i wyłącza z pracy zakłady zbrojeniowe (remontowe, amunicyjne, produkcji sprzętu i uzbrojenia). Jednak skala porażenia ludności cywilnej i utrudnień, które mogą prowadzić do znacznej liczby zgonów, w zasadzie wyklucza tę legitymizację.

Te działania na granicy prawa międzynarodowego mają jeden cel – złamać opór Ukraińców. W sposób tchórzliwy, czyli nie w otwartej walce, ale biorąc na zakładników zwykłych ludzi. Ich łatwiej pozabijać, choćby chłodem czy paraliżem aprowizacyjnym, niż uzbrojonego i dobrze wyszkolonego żołnierza. Niezależnie od rozważań prawnych jest to po prostu obrzydliwe.

Paraliż energetyczny faktycznie może pozbawić Ukrainę zdolności prowadzenia wojny. Oficjalnie wciąż powtarzane są oświadczenia o 30-proc. redukcji jej potencjału energetycznego, ale trudno powiedzieć, czy ten wskaźnik się nie powiększa. Po raz pierwszy też Rosjanie są konsekwentni w atakach, cierpliwie je ponawiają, potęgują ich efekty, a poza tym zapytali specjalistów, co powinni niszczyć, by straty były dotkliwe, a szkody trudne do naprawienia. Widzieliśmy wywiad z ukraińskim inżynierem energetykiem – opowiadał, że zniszczono elementy stacji rozdzielczo-transformatorowej, a wyprodukowanie ich może zająć 8–12 miesięcy. Tyle czasu po prostu nie ma. Wniosek jest jeden: ci, którzy planowali ataki, wiedzieli, w co uderzyć, by uzyskać groźne efekty.

Reklama