Uwięziony Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz obywatelski z Grodna, od blisko dwóch lat jest zakładnikiem reżimu Alaksandra Łukaszenki. Zarzuty są bzdurne, nie ma co ich przypominać. Niestety kara wieloletniego pozbawienia wolności jest niemal gwarantowana, bo w takich przypadkach białoruskie sądy orzekają to, co zostanie im podyktowane przez funkcjonariuszy samozwańczego prezydenta.
Andrzej Poczobut prezentuje postawę niezłomną. W listach przekazywanych zza krat pisał, że jest świadom, co może nastąpić. Oczekuje procesu i przeniesienia do kolonii karnej, miejsca odbywania wyroku znośniejszego niż placówki, w których przebywają aresztanci i postawieni w stan oskarżenia. Jak przyznał, sił dodaje mu świadomość, że dotykają go represje spod stalinowskiej sztancy, a miał okazję poznać wiele osób, które przeszły m.in. przez łagry.
Czytaj też: Jak działa białoruska propaganda
Poczobut i 1,5 tys. więźniów politycznych
Poczobut znalazł się w doborowym towarzystwie. Do więzień, kolonii karnych i aresztów domowych trafili m.in. kandydaci na prezydenta w ostatnich, ukradzionych przez Łukaszenkę wyborach, uczestnicy protestów, do tego laureat Pokojowej Nagrody Nobla, aktywiści, dziennikarze, pisarze, w sumie kwiat białoruskiej inteligencji i społeczeństwa. Za „politycznych” uznaje się blisko 1,5 tys. pozbawionych wolności osób, które reżim traktuje jak zagrożenie.