Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Groteska. Dlaczego afery Katargate lepiej nie śledzić w TVP

Pier Antonio Panzeri, jeden z bohaterów Katargate Pier Antonio Panzeri, jeden z bohaterów Katargate IPA / ABACA / Abaca Press / Forum
Jeden z największych skandali w unijnej historii zatacza coraz szersze kręgi. We wtorek komisja prawna PE jednogłośnie zarekomendowała odebranie immunitetów dwóm kolejnym europosłom. Tymczasem TVP informacjami z Brukseli manipuluje, jak tylko się da.

W Katargate, aferze związanej z przekupywaniem europosłów, nielegalnym lobbingiem i przepuszczaniem środków przez organizacje pozarządowe, przybywa bohaterów. Początkowo uwaga skupiła się na Ewie Kaili, greckiej wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego, która dla polityki porzuciła karierę telewizyjną. W kraju uznawano ją za jedną z najbardziej utalentowanych liderek, i to nie tylko w środowisku centrolewicowym, w którym zakotwiczyła. Mandat w Brukseli po raz pierwszy zdobyła w 2014 r., kandydując z ramienia partii PASOK, pięć lat później powtórzyła ten sukces. W styczniu 2022 r. została z kolei jedną z 14 wiceprzewodniczących europarlamentu.

W grudniu tego samego roku pozbawiono ją immunitetu i aresztowano pod zarzutem korupcji i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej piorącej pieniądze i prowadzącej nielegalne działania lobbingowe na rzecz Kataru. Aresztowano również jej ojca Alexandrosa Kailisa, uchwyconego przy wyjściu z jednego z brukselskich hoteli, w dodatku z walizką pieniędzy w ręku. W czasie przeszukań i aresztowań belgijska policja zarekwirowała gotówkę o wartości 600 tys. euro. Greckie władze zamroziły wszystkie środki i aktywa należące do Kaili w ojczyźnie.

Katargate w PE. Kto za tym stoi?

Choć najbardziej rozpoznawalna, nie ona była mózgiem operacji. Znacznie ciekawsza wydaje się rola jej partnera Francesca Giorgiego, z którym ma dwuletnią córkę. Włoch pracował jako asystent w biurze dwóch europarlamentarzystów z frakcji Socjalistów i Demokratów: Piera Antonio Panzeriego (w PE w latach 2014–19) i Andrei Cozzolino (od 2009 do teraz). Zgodnie z najnowszymi ustaleniami śledczych to najpewniej przez jego ręce przechodziły pieniądze z Kataru, ale i z Maroka. Giorgi miał kontakty z politykami krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, bo współpracował z delegacją europarlamentu do krajów Maghrebu (DMAG). Przewodniczącym delegacji był jego szef Andrea Cozzolino, a sam Giorgi – podobnie jak Ewa Kaili – podróżował po regionie. Jego partnerka spotykała się z oficjelami wysokiego szczebla, m.in. z katarskim premierem, i wypowiadała się pozytywnie o Katarze na forum PE. Opowiadała się m.in. za liberalizacją wymagań wizowych dla obywateli tego kraju, lekceważyła krytykę mundialu w Dosze, oskarżenia o łamanie praw człowieka uznawała za przesadzone.

Giorgi, zatrzymany w grudniu, współpracował z policją. Nadal utrzymuje, że Kaili nie miała z korupcją i lobbingiem nic wspólnego. Mówi, że to on administrował pieniędzmi z Maghrebu i Bliskiego Wschodu i umieścił je w mieszkaniu partnerki.

Włoch nie bierze na siebie całej winy, wskazuje palcem na swoich szefów. Twierdzi, że był tylko pośrednikiem między grupami wpływów, a znacznie większa odpowiedzialność spoczywa na Cozzolino, który przyjmował łapówki, Panzierim, który cały system protekcji wymyślił, oraz eurodeputowanym Marcu Tarabelli z Belgii, który sprawował podobną co Cozzolino funkcję wiceszefa delegacji PE do krajów Półwyspu Arabskiego (DARP). W sprawie pojawia się nazwisko jeszcze jednego Włocha – to Niccolò Figà-Talamanca, sekretarz generalny prodemokratycznej organizacji pozarządowej No Peace Without Justice, która miała służyć za wehikuł prania arabskich pieniędzy, zanim trafiły do rąk interesantów w Brukseli.

Czytaj też: Gierki Kataru. FIFA już ma kilka pożarów do zgaszenia

PE zrywa przyjaźń

Parlament Europejski reaguje stanowczo na kolejne odsłony afery. Kaili od razu straciła immunitet, najpewniej to samo stanie się z Panzieriego i Cozzolino już w najbliższy czwartek. Na razie komisja prawna PE jednogłośnie to zarekomendowała. Jej wiceprzewodnicząca Manon Aubry powiedziała we wtorek belgijskiemu dziennikowi „Le Soir”, że nigdy jeszcze tego typu decyzji nie podjęto w tak krótkim czasie. Wniosek w tej sprawie belgijska policja złożyła w PE 2 stycznia, obaj eurodeputowani przychylili się do niego, zapewniając, że będą współpracować z organami ścigania na dalszych etapach postępowania.

Na tym zapewne nie koniec. Przewodnicząca PE Roberta Metsola zapowiedziała na początku stycznia pakiet 14 reform i nowych rozwiązań, które mają zapobiec podobnym skandalom korupcyjnym w przyszłości. Chce m.in. zakazać odchodzącym europosłom przyjmowania zleceń i stanowisk w firmach lobbingowych, wprowadzając specjalny okres karencji. Innym pomysłem jest usunięcie tzw. Grup Przyjaciół – miniinstytucji powoływanych często przez samych europosłów w celu skupienia uwagi mediów, deputowanych i aktorów wpływu na konkretnym zagadnieniu, którym się zajmują. „Grupy Przyjaciół”, jak pisze portal EU Observer, bywają „tylnym wejściem” dla lobbystów, próbujących przepychać swoje interesy poza oficjalnym nadzorem władz PE. Europosłowie mieliby też teraz obowiązkowo rejestrować wszystkie spotkania z lobbystami, gdy sprawy przez nich dyskutowane dotyczą zagadnień z agendy PE.

Propozycje Metsoli nie spotkały się z pełną aprobatą. Cytowany przez EU Observer Michiel van Hulten, przewodniczący Transparency International EU, uważa, że potrzebny jest nadzór zewnętrzny, niezależny od frakcji politycznych.

Katargate według TVP

Niewykluczone, że lista bohaterów afery jeszcze się poszerzy. Nieoficjalne informacje płynące z Brukseli od grudnia wskazują, że w śledztwie przewijają się nazwiska co najmniej 60 eurodeputowanych. Wielu z nich wskazał pewnie Giorgi, który według przecieków sypie i opisuje w szczegółach, jak działał korupcyjny proceder. Na szczegóły trzeba czekać. Ale są na świecie redakcje, które i z niczego zrobią głośnego newsa.

Na przykład „Wiadomości” TVP. W krótkim segmencie Maksymiliana Maszendy pada m.in. stwierdzenie, że o ewentualnym udziale w aferze polskich europosłów na razie nic nie wiadomo, dodaje, że na liście, która jest publiczna, nie widnieje żadne polskie nazwisko, nie ma m.in. europosłów, którzy są zrzeszeni we frakcji Socjalistów i Demokratów. Co ciekawe, słowa te zilustrowano... planszą ze zdjęciami ich wszystkich. Jest m.in. Robert Biedroń, byli premierzy Marek Belka i Włodzimierz Cimoszewicz. Nie są o nic oskarżeni, ale TVP nie przeszkodziło to wrzucić do materiału ich zdjęć, formułując przy okazji naprawdę mało wyrafinowany podprogowy przekaz propagandowy.

O lewicy telewizja państwowa w kontekście afery mówi ochoczo, nie zająknęła się jednak ani słowem o możliwym w niej udziale europosłów PiS. W ubiegłym tygodniu „Rzeczpospolita” informowała, że belgijscy śledczy analizują wszystkie kontakty między eurodeputowanymi a rządem Kataru, zwłaszcza realizowane w ramach Grupy Przyjaciół UE–Katar. Grupa formalnie została zawieszona 12 grudnia 2022 r. przez jej przewodniczącego Ramóna Bauze Díaza. W minionych latach – pisze „Rz” – relacjami UE z Katarem interesowali się tymczasem m.in. Tomasz Poręba i Ryszard Czarnecki. Ten pierwszy spotkał się w 2016 r. z szejkiem Ali bin Jassim Al Thanim, ambasadorem Kataru w Belgii i szefem katarskiej misji dyplomatycznej przy UE. Poręba twierdzi, że było to spotkanie kurtuazyjne, a poinformował o tym na swojej stronie, bo „zawsze o to dba”. Jak przekonuje, w Katarze był tylko raz, prywatnie i za własne pieniądze – jako kibic na mundialu.

Czarnecki bywał wielokrotnie na Doha Forum, „katarskim Davos”. Nie odpowiedział dziennikowi, ile razy i w jakim celu leciał do Kataru. Nazwisko Czarneckiego widnieje natomiast na liście członków DARP, delegacji PE na Półwysep Arabski, której wiceprzewodniczącym był Marc Tarabella. Członkami zastępczymi są tam Adam Bielan, Elżbieta Łukacijewska oraz Rumun Cristian–Silviu Busoi, były szef… grupy przyjaciół UE–Katar.

Sprawa jest w toku, belgijscy śledczy zdają się mieć coraz więcej materiałów ciężkiej wagi. Dla europarlamentu to dobra okazja, by oczyścić się z lobbystów i mało przejrzystych zasad współpracy deputowanych z innymi aktorami wpływu, zwłaszcza reprezentującymi bliskowschodnie reżimy autokratyczne. Warto śledzić kolejne doniesienia w tej sprawie – choć może lepiej nie w „Wiadomościach” TVP.

Czytaj też: PiS znowu sypnie TVP. Czy wy w ogóle wstydu nie macie?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną