W Katargate, aferze związanej z przekupywaniem europosłów, nielegalnym lobbingiem i przepuszczaniem środków przez organizacje pozarządowe, przybywa bohaterów. Początkowo uwaga skupiła się na Ewie Kaili, greckiej wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego, która dla polityki porzuciła karierę telewizyjną. W kraju uznawano ją za jedną z najbardziej utalentowanych liderek, i to nie tylko w środowisku centrolewicowym, w którym zakotwiczyła. Mandat w Brukseli po raz pierwszy zdobyła w 2014 r., kandydując z ramienia partii PASOK, pięć lat później powtórzyła ten sukces. W styczniu 2022 r. została z kolei jedną z 14 wiceprzewodniczących europarlamentu.
W grudniu tego samego roku pozbawiono ją immunitetu i aresztowano pod zarzutem korupcji i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej piorącej pieniądze i prowadzącej nielegalne działania lobbingowe na rzecz Kataru. Aresztowano również jej ojca Alexandrosa Kailisa, uchwyconego przy wyjściu z jednego z brukselskich hoteli, w dodatku z walizką pieniędzy w ręku. W czasie przeszukań i aresztowań belgijska policja zarekwirowała gotówkę o wartości 600 tys. euro. Greckie władze zamroziły wszystkie środki i aktywa należące do Kaili w ojczyźnie.
Katargate w PE. Kto za tym stoi?
Choć najbardziej rozpoznawalna, nie ona była mózgiem operacji. Znacznie ciekawsza wydaje się rola jej partnera Francesca Giorgiego, z którym ma dwuletnią córkę. Włoch pracował jako asystent w biurze dwóch europarlamentarzystów z frakcji Socjalistów i Demokratów: Piera Antonio Panzeriego (w PE w latach 2014–19) i Andrei Cozzolino (od 2009 do teraz). Zgodnie z najnowszymi ustaleniami śledczych to najpewniej przez jego ręce przechodziły pieniądze z Kataru, ale i z Maroka. Giorgi miał kontakty z politykami krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, bo współpracował z delegacją europarlamentu do krajów Maghrebu (DMAG).