Świat

Trump oskarżony. Pierwszy taki przypadek w historii. A to może być dopiero początek

Donald Trump na wiecu w Waco w Teksasie, 25 marca 2023 r. Donald Trump na wiecu w Waco w Teksasie, 25 marca 2023 r. Leah Millis / Reuters / Forum
We wtorek były prezydent USA będzie musi stawić się w sądzie na Manhattanie, zostaną od niego pobrane odciski palców i może nawet zostać na krótko zakuty w kajdanki.

Wielki Sąd Przysięgłych w Nowym Jorku postanowił oskarżyć Donalda Trumpa o popełnienie przestępstwa w związku z wypłatą na jego polecenie 130 tys. dol. byłej aktorce filmów porno Stormy Daniels, aby nie ujawniała, iż uprawiała z nim seks. Transakcja miała miejsce na kilka tygodni przed wyborami w 2016 r. Trump jest pierwszym byłym prezydentem w historii USA, któremu postawiono kryminalne zarzuty (urzędującym prezydentom można je przedstawić jedynie po pozbawieniu stanowiska w drodze impeachmentu). Trump i jego obóz twierdzą, że bezprecedensowe oskarżenie jest polityczną intrygą demokratów i zarzucają im użycie aparatu sprawiedliwości dla swoich celów w przygotowaniu do wyborów w 2024 r.

Pieniądze za milczenie

Oskarżając Trumpa, Wielki Sąd Przysięgłych (Grand Jury, instytucja znana tylko w USA i Liberii, czyli 23 osoby głosujące, czy zebrane dowody uzasadniają oskarżenie), zatwierdził niejako decyzję okręgowego prokuratora na Manhattanie Alvina Bragga, który od miesięcy prowadził śledztwo w sprawie wypłaconych przez Trumpa „pieniędzy za milczenie”. Nie jest jeszcze jasne, jakie dokładnie zarzuty zostały mu przedstawione – treści aktu oskarżenia na razie nie ujawniono; dowiemy się o niej prawdopodobnie we wtorek, kiedy były prezydent ma się stawić w sądzie na tzw. arraignment i usłyszeć, o co się go oskarża. Z przecieków wiadomo, że chodzi o aż 34 zarzuty. Wcześniejsze doniesienia w sprawie – ciągnącej się od kilku lat, bo badali ją przedtem inni prokuratorzy – wskazują, że swoisty okup dla gwiazdy porno został zaksięgowany w sposób nielegalny, być może jako wydatek na kampanię wyborczą Trumpa. Naruszałoby to przepisy federalnego prawa o finansowaniu kampanii wyborczych albo o fałszowaniu dokumentów biznesowych.

Koronnym świadkiem w sprawie jest były radca prawny Trumpa Michael Cohen, który na jego polecenie miał wypłacić pieniądze Stormy Daniels i sam został za to skazany na 3 lata więzienia (i zwolniony przedterminowo). Prokurator Bragg zapowiada jednak, że świadków jest więcej. Trump oświadczał, że seksu z pornoaktorką nie było, a pieniądze wypłacił tylko dlatego, żeby nie oskarżała go intymne z nią kontakty w 2006 r., kiedy był żonaty z Melanią Krauss. Kiedy rewelacje o tym ujawniły media, potwierdziła, że uprawiała seks z Trumpem.

Czytaj także: Kolejne kobiety występują przeciwko Trumpowi

Trump w kajdankach?

Prawne powikłania całej sprawy skłaniają niektórych ekspertów komentujących ją w telewizji do wyrażania wątpliwości, czy nowojorskiej prokuraturze uda się ją wygrać, tzn. doprowadzić do skazania byłego prezydenta. Pewne jest tylko, że we wtorek będzie on musiał stawić się w sądzie na Manhattanie, zostaną od niego pobrane odciski palców i może nawet zostać na krótko zakuty w kajdanki. Po usłyszeniu zarzutów będzie najpewniej zwolniony. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jako były prezydent Trump ma stałą ochronę Secret Service, z którą prokuratura będzie musiała uzgodnić logistykę jego pseudoaresztowania w Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie mieszka, i zapewnienia przyjazdu do Nowego Jorku.

Trump już prawie dwa tygodnie temu, gdy rozeszły się pogłoski o zbliżającym się oskarżeniu, ogłosił na Twiterze, że zakują go w kajdany, wsadzą do aresztu, i wezwał swoich fanów, żeby stanęli w jego obronie. W jednym z tweetów nazwał prokuratora Bragga „zwierzęciem”, a jego stronnicy umieścili w internecie jego zdjęcie z kijem bejsbolowym w ręku obok fotografii Bragga – zapewne komputerowo sfabrykowane – jakby zachęcając do fizycznej rozprawy z oskarżycielem. Tyradę przeciwko niemu Trump wygłosił potem na wiecu dla tysięcy swoich fanów w Waco w Teksasie.

Czytaj też: Kruche ego. Bratanica diagnozuje Trumpa

Coraz więcej obrońców, ale i niepokoju

To samo, co Trump, tylko mniej wulgarnym językiem wyrazili w czwartek czołowi politycy Partii Republikańskiej na wiadomość o oskarżeniu b. prezydenta. W jego obronie stanęli nawet jego oficjalni i prawdopodobni rywale do partyjnej nominacji prezydenckiej w wyborach w 2024 r. Była ambasador przy ONZ Nikki Haley powiedziała, że w akcie jego oskarżenia „bardziej chodzi o zemstę niż sprawiedliwość”. Były wiceprezydent Mike Pence, któremu tłum zwolenników Trumpa groził 6 stycznia 2021 r. powieszeniem, oświadczył, że postawienie mu zarzutów jest „oburzające” i sprowadza się do „oskarżenia politycznego”. Republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy zagroził „pociągnięciem do odpowiedzialności” Bragga za „bezprecedensowe nadużycie władzy”.

Oskarżenie Trumpa zjednoczyło jego zdeklarowanych zwolenników z frakcji MAGA (Make America Great Again) w GOP i mainstreamowych republikanów. Telewizja Fox News, propagandowa tuba prawicy, przez cały wieczór w czwartek przedstawiała prokuratora Bragga jako marionetkę w rękach demokratów i administracji prezydenta Bidena, twierdząc, że postawiono Trumpowi zarzuty, aby zaszkodzić jego kampanii o ponowny wybór do Białego Domu. Sympatyzujący z republikanami prawnicy twierdzą, że oskarżenie b. prezydenta to nielegalna „ingerencja w przyszłoroczne wybory”. Braggowi zarzucają, że z obsesyjnej nienawiści do Trumpa poświęcił cały czas i fundusze swojej prokuratury śledztwu przeciw niemu, „zamiast ścigać kryminalistów w Nowym Jorku”, gdzie przestępczość rośnie.

Propagandowa ofensywa prawicy przybiera rysy humorystyczne, ale w obozie lewicowo-liberalnym nie ma jednomyślności w sprawie oskarżenia Trumpa i obok wyrazów triumfu słychać też głosy niepokoju. Były prezydent odgrywa teraz, przy aplauzie swoich stronników, rolę politycznego męczennika, co na dłuższą metę niewiele mu pomoże, bo przed wyborami Amerykanie będą zainteresowani rozwiązywaniem innych problemów. Jeżeli jednak zostanie uniewinniony, uważają niektórzy komentatorzy, jego pozycja może się nawet wzmocnić i szanse w rywalizacji o nominację do Białego Domu z gubernatorem Florydy Ronem DeSantisem wzrosną. Sondaże wskazywały ostatnio, że Trump ma w GOP wciąż więcej zwolenników od niego.

Z drugiej strony czwartkowa decyzja Wielkiej Ławy Przysięgłych w Nowym Jorku może się okazać dopiero początkiem ofensywy aparatu sprawiedliwości przeciw b. prezydentowi i pierwszym z serii oskarżeń. W stanie Georgia toczy się mocno zaawansowane śledztwo w sprawie nacisków Trumpa, aby tamtejsze władze sfałszowały wyniki wyborów w 2020 r. w tym stanie. A specjalny prokurator mianowany przez Departament Sprawiedliwości prowadzi dochodzenie w sprawie podżegania przez Trumpa jego fanów do szturmu na Kapitol 6 stycznia 2021 r. W obu wypadkach dowody winy wydają się oczywiste, podobnie jak w śledztwie dotyczącym nielegalnego zabrania przez Trumpa tajnych dokumentów z Białego Domu i przechowywania ich w rezydencji w Mar-a-Lago.

Czytaj też: Ameryka ogląda, jak Trump podżegał do puczu. Ale czy mu to zaszkodzi?

Wierzchołek góry lodowej?

Nie wydaje się fortunne, że pierwsze oskarżenie b. prezydenta, za którym ciągnie się nieskończony ogon podejrzeń o czyny kryminalne – o etyce nie wspominając – dotyczy historii tak w porównaniu z innymi zarzutami trywialnej i marginesowej. Psychopatyczny Trump, także jedyny prezydent, przeciw któremu Kongres wszczął procedurę impeachmentu, od dawna zasługuje na postawienie przed sądem za przestępstwa poważniejsze niż zapłata za milczenie gwiazdy porno. Prokuratorzy prowadzący śledztwo w tych innych sprawach prawdopodobnie usiłują zdobyć dowody tak silne, żeby ich wysiłki zaowocowały uznaniem za winnego i skazaniem, jeśli bowiem to się nie uda, b. prezydent będzie triumfował.

Z prawnego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie – orzekają eksperci – by jako oskarżony ubiegał się ponownie o prezydenturę. Jego ewentualne zwycięstwo grozi katastrofą dla Ameryki i całego świata. Należy mieć nadzieję, że zwlekających z oskarżeniami prokuratorów powstrzymuje tylko obawa przed przegraną w sądzie, a nie politycznymi reperkusjami postawienia przed nim Trumpa. Z ich ust słychać stale, że w Ameryce wszyscy są równi wobec prawa, a b. prezydent jest dziś tylko prywatnym obywatelem. Co stanie się z nim niedługo, jak potraktuje go ostatecznie system sprawiedliwości, będzie testem amerykańskiej demokracji.

Na razie jednak policja w Nowym Jorku ogłosiła stan pogotowia w piątek i w najbliższym tygodniu, kiedy dowiemy się, o co dokładnie Trumpa się oskarża.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną