„Nasza śmierć powinna należeć do nas” – tak z okładki tygodnika „L’Obs” mówi znana francuska aktorka Nathalie Baye. To początek manifestu 109 osobistości francuskiego świata kultury, nauki, medycyny i samorządów nawołujących do zmiany prawa. „Chcieliśmy, by mój ojciec odchodził łagodnie” – pisze filmowiec Benoit Cohen. „Trzeba przywrócić śmierć do naszych istnień” – apeluje inna osobistość. Wszystkie zwracają uwagę, że co roku Francuzki i Francuzi dotknięci ciężkimi i nieuleczalnymi chorobami przeżywają cierpienia fizyczne i psychiczne, których leki nie łagodzą. Żądają pomocy w umieraniu i spotykają się z odmową lekarzy i prawa.
Eutanazja i „aktywna pomoc w umieraniu”
W zeszłym tygodniu 184 obywateli francuskich – wyłonionych w drodze losowania – wręczyło prezydentowi Macronowi raport zawierający kilkadziesiąt szczegółowych propozycji nowych norm prawnych regulujących dozwolone postępowanie towarzyszące śmierci. W szczególności chodzi o „aktywną pomoc w umieraniu” i eutanazję. Raport zaleca, by możliwość korzystania z owej „aktywnej pomocy w umieraniu” była dla wszystkich otwarta.
Ten swego rodzaju konwent obywatelski ocenił materiały przygotowywane od września 2022 r. przez grono ekspertów, przedstawicieli kultów religijnych, filozofów i lekarzy. Najogólniejszym wnioskiem była konstatacja, iż prawo powinno ewoluować, gdyż obecnie nie pozwala na odpowiednie traktowanie szczególnych sytuacji powstających u kresu życia człowieka. Prezydent – chociaż to z jego inicjatywy cały ten raport powstał – zareagował bardzo ostrożnie i przekazał sprawę rządowi dla przygotowania projektu ustawy pod koniec lata br. Podkreślając, że koniec życia w istocie obchodzi wszystkich obywateli, zachęcał do dalszej otwartej debaty i zaznaczył, że konwent nie miał zastąpić parlamentu.
Dotychczasowe prawo we Francji dotyczy tylko nieuleczalnie chorych i dopuszcza „głęboką sedację (podanie substancji obniżającej lęk i świadomość) kontynuowaną aż do zgonu”. Pozwala także – na życzenie wyrażone przez pacjenta – zaprzestać „uporczywego nierozsądnego leczenia”, które nie przynosi rezultatów innych niż sztuczne podtrzymanie procesów fizjologicznych. Jednakże w kilku krajach prawo poszło znacznie dalej: dopuszcza eutanazję, czyli procedurę, w której personel medyczny – pod określonymi warunkami – wywołuje zgon pacjenta. Jest tak w Belgii, Holandii, Luksemburgu, Hiszpanii, Kanadzie, Nowej Zelandii i Kolumbii.
Należy przy tym odróżnić eutanazję od „pomocy w samobójstwie”. Eutanazja to procedura z inicjatywy osób trzecich. „Aktywna pomoc w umieraniu” lub „pomoc w samobójstwie” dotyczy sytuacji, w której cierpiący człowiek sam sobie zadaje śmierć, a pomoc polega np. na dostarczeniu odpowiedniej substancji farmakologicznej. Na takie działania zezwala prawo w Szwajcarii już od 1937 r., a w Austrii od ubiegłego roku. W Polsce to surowo zakazane. Nasz kodeks karny penalizuje eutanazję nawet pod wpływem współczucia dla cierpiącego. Ponadto grozi karą więzienia do pięciu lat każdemu, kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie.
Czytaj też: Gdy pacjent prosi o śmierć
Francuski model końca życia
Z sondaży wynika, że większość Francuzów opowiada się za ewolucją prawa, by ułatwić cierpiącym spokojne odejście. Sprawa nie jest jednak oczywista. Niedawno w Kanadzie, gdzie odnotowuje się najwięcej przypadków eutanazji, działacze z organizacji wspierającej prawa człowieka alarmowali, iż tamtejszym regulacjom brak barier chroniących przed nadużyciami. Zdarzało się, że personel medyczny sugerował eutanazję pacjentom, którzy sami nie wdawali się w takie rozważania. Wskazywano też przypadki ludzi starających się o śmierć z racji pozamedycznych: nie otrzymywali należytej pomocy od państwa albo cierpieli z powodów skrajnej samotności czy innych nieszczęść.
Francuski konwent z góry wykluczył możliwość pomocy w samobójstwie z powodów ekonomicznych czy społecznych. Ponadto świadomie pozostawiono na boku rozważania dotyczące dzieci oraz osób niemogących jasno wyrazić swej woli. Prezydent określił takie przypadki jako „czerwone linie”, których nie wolno przekraczać przy budowaniu „francuskiego modelu końca życia”.
Francuska Izba Lekarska z miejsca zastrzegła, że na wypadek zmiany prawa z góry wyraża sprzeciw wobec udziału lekarzy w procedurach eutanazji. Jest przekonana, że byłoby to sprzeczne z powołaniem lekarza i że powinna w takich wypadkach przysługiwać im tzw. klauzula sumienia.
Kościół eutanazji się sprzeciwia
Kościół katolicki we Francji jest, rzecz jasna, przeciwny eutanazji, nie mówiąc już o pomocy w samobójstwie. Jak tłumaczy mi mój biegły w teologii przyjaciel, katolik traktuje życie jako dar Boga. Każdy więc popełniający samobójstwo czy wspomagający samobójstwo cudze sięga świętokradczo po coś, co nie jego jest własnością, przekreśla ów dar. Ponadto odrzuca możliwość odmiany losu, a przecież nikt nie ma pewności, czy jego życie nie dopełni się inaczej, lepiej. Niewierzący nie traktują życia jako daru, a w każdym razie nie w fazie skrajnego cierpienia.
Wydaje się ponadto, że występuje zasadnicza rozbieżność w definiowaniu godności osoby ludzkiej. Katolicy traktujący istnienie za dar Boga przydają mu godność zawsze i w każdych warunkach. Zwolennicy eutanazji i pomocy w umieraniu skłonni są mówić o „śmierci w godności” i „prawie do godności”, stawiając określone granice wartości życia: nie można go podtrzymywać za wszelką cenę. To trudna do zamazania różnica poglądów. Więc warto przypomnieć, że Jérôme Fourquet – naukowiec, który zasłynął opisem zmian społecznych w swej książce „Francuski archipelag” – za najważniejszą zmianę kraju uznał załamanie jego tradycyjnej matrycy katolickiej.
Obszerny raport nalega jednak, by przyszłej debaty o końcu życia nie sprowadzać tylko do eutanazji i pomocy w samobójstwie, gdyż cały sektor leczenia paliatywnego i hospicjów wymaga istotnego zastrzyku funduszów. Domy opieki powinny mieć personel wyspecjalizowany w zabiegach paliatywnych. Wykazano wiele zaniedbań tego sektora, mimo że Francja na ogół szczyci się dobrą służbą zdrowia. Tygodnik „L’Obs” twierdzi, że aktualny apel 109 osobistości może odegrać we Francji rolę przełomową, analogiczną do tej, jaką w 1971 r. zapoczątkował „Manifest 343” kobiet domagających się legalizacji przerywania ciąży.
Czytaj też: Powstała maszyna do samobójstwa. Tylko po co i dla kogo?