412. dzień wojny. Co robić, gdy wyciekną tajne dane. Zabawa dla piekielnie inteligentnych ludzi
Najpierw wydarzenia na froncie. Ostatnie ataki Rosjan na północnym odcinku koncentrowały się w rejonie Kreminnej i w kierunku Biłohoriwki, czyli po obu stronach Dońca. Co ciekawe, dali sobie spokój z nękaniem okolic Swiatowego i Kupiańska, choć to pewnie tylko krótka przerwa. Nie byliby sobą, gdyby nie gnali swoich żołnierzy do szturmów, które nie przynoszą żadnych rezultatów, tylko wykruszają powoli obrońców, ale i własne zasoby (atakujący jest zwykle bardziej narażony). Kalkulacja jest prosta – Rosjanie mogą sobie pozwolić na straty, a Ukraińcy nie. Po pierwsze dlatego, że jest ich niemal trzy razy mniej, po drugie – nie są tak wytresowani jak Rosjanie, bezrefleksyjnie idący na śmierć bez większego protestu.
Wczoraj Rosjanie (wojska i wagnerowcy) poczynili niewielki postęp w okolicy wsi Chromowe (dawniej Artemiwśke), ok. 2 km od Bachmutu. W samym mieście trwają ciężkie walki, a po stronie agresora pojawiły się nowe pododdziały wojsk powietrzno-desantowych. Bachmucka maszynka do mięsa pracuje więc w najlepsze, wchłaniając kolejne jednostki. Rosjanie się zaparli, ruiny miasta muszą zostać zdobyte. Podobnie jak Awdijiwka, o którą nadal toczą się boje. Rosyjskie i separatystyczne siły są też niezmiennie aktywne pod Donieckiem – atakują w kierunku Awdijiwki i Marjinki.
Informator, agent, szpieg
Nie da się upilnować w państwie wszystkich tajemnic. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce coś ujawnić, a motywacje są różne: od zachęt finansowych po kwestie ideologiczne czy nawet czysto emocjonalne (żądza zemsty itd.). Dlatego ściśle chronione informacje nigdy nie są do końca bezpieczne.